Handlową rzeczywistość stanu wojennego, streścić można trzema słowami : kartki, kolejki, braki. W 1982 roku na kartki były: mięso i jego przetwory, drób, masło, cukier, kasze, słodycze dla dzieci, proszek do prania, buty, obrączki ślubne, a nawet papierosy i wódka (z możliwością zamiany na kawę i szansą na większy przydział z okazji ślubu i chrzcin). Na kartki kupowało się także benzynę, po cofnięciu na początku lutego 1982 r. zakazu używania prywatnych samochodów. Tankować wolno było tylko 3 razy w miesiącu, w dni o dacie kończącej się na ostatnią cyfrę numeru rejestracyjnego samochodu, jednorazowo po 10 lub 15 litrów. W 1982 r. miesięczny przydział do malucha to maksymalnie 30 litrów. Stały więc samochody pokornie w długaśnej kolejce przed stacją benzynową na Wybrzeżu Władysława IV, popychane przez właścicieli, a pan w okienku wycinał odpowiednią kartkę i stosownie do tego skromniutko tankował.
Wachlarz obowiązujących kartek wzbogacały specjalne kartki dla matek karmiących oraz dzieci, ze szczególnym uwzględnieniem matek w połogu. Kobiety te otrzymywały specjalne przydziały pieluch (20 tetrowych), dodatkowe kostki mydła oraz trzy pudełka proszku do prania wraz z kompletem śpiochów i kaftaników. Dokumentem umożliwiającym te zakupy była książeczka zdrowia dziecka. Sprzedawcy zapisywali w niej kupno mleka w proszku, masła, waty, szamponów i pieluch. czytaj