Eurowybory ruszą w niedzielę. Do tego czasu możemy spodziewać się prześladujących nas na każdym kroku plakatów i bannerów wyborczych. Atakują nas z każdej strony. Kandydaci prześcigają się pomysłowości reklamowania własnych osób. Nie wszystkim to się podoba. - Od tygodnia codziennie ktoś codziennie wkłada mi po kilka sztuk ulotek wyborczych do skrzynki na listy – mówi rozżalona pani Beata z Osiedla Zachodniego. Plakaty wiszą także na słupach ogłoszeniowych, latarniach ulicznych i bannerach rozwieszonych przy najbardziej ruchliwych ulicach w mieście.
Od momentu wyborów sztaby będą mieć 30 dni na posprzątanie po sobie. Jeśli tego nie zrobią to wtedy prezydent miasta obciąży kosztami sprzątania dany komitet.
prawda, będziemy musieli tego sluchać jeszcze i na następnych i następnych i następnych, następnych, następnych wyborach, ludzie sa oglupiani i omamiani przez te partie... i nigdy nie wybierzemy odpowiedniej partii z której bedziemy miec pożytek jak wiekszosc społczenstwa wciąż turla sie wokół PO, PIS, PSL, SLD... popierasz ich, popierasz ostatnie piekne lata w których zatracamy własna narodowa suwerenność przykrywaną płachtą UE, o ile jeszcze mozna o takiej mowić...
na skrzynce elektrycznej, przy przedszkolu, na Warszawskiej wisi plakacik już ze 4 albo 5 lat.Nie żeby mi przeszkadzał ale tak się zastanawiam czym oni go cholera przykleili
znowu będziemy musieli słuchac tych kalmstewek i oglądać te usmieszki na plakacikach!