Była wspaniałą nauczycielką, zachwycała ogromem wiedzy, pomysłowością i umiejętnością nawiązywania kontaktu z uczniami. Każda jej lekcja była starannie przygotowana, urozmaicona różnego rodzaju pomocami dydaktycznymi. Tu nie było miejsca na nudę i monotonię. Umiała interesująco mówić o literaturze, o tym, że:
"Nie miecz, nie tarcz bronią języka,
Lecz - arcydzieła!"
Słuchaliśmy jej z zaciekawieniem i uwagą. Potrafiła zachęcić uczniów do aktywności, otwartego wyrażania myśli. Zawsze uważnie słuchała i życzliwie komentowała uczniowskie wystąpienia. Uczyła samodzielnego myślenia, zachęcała do odważnych prezentacji. Z Panią Profesor chciało się współpracować. Nie wyobrażaliśmy sobie, że można by zlekceważyć jej polecenie, czy nie wykonać powierzonego zadania.
Była dla nas autorytetem, kimś szanowanym i ważnym. Kochała swoją pracę i kochała uczniów - dlatego poświęcała swój wolny czas szkole organizując dodatkowe zajęcia: klub dyskusyjny, redagowanie gazetki szkolnej, tworzenie materiałów pomocniczych do pracowni. Tych pomysłów na zaangażowanie uczniów do wspólnej pracy było naprawdę wiele.
Uczyła nas nie tylko literatury, uczyła także wrażliwości na piękno, bo "kształtem jest miłości", szacunku dla tradycji i kultury, patriotyzmu, bo wiedziała, że "ojczyzna moja to ta ziemia droga, gdziem ujrzał słońce i gdziem poznał Boga."
Była humanistką i tego ducha pragnęła przekazać nam, swoim uczniom. Służyły temu celowi lekcje, szkolne przedsięwzięcia, a także wyjazdy do teatru, wycieczki, spotkania z ciekawymi ludźmi nauki i kultury, wreszcie wakacyjne obozy wędrowne, które organizowała z mężem.
Chciała pokazać młodym ludziom jak najwięcej ciekawych rzeczy. Pamiętam (byłam wtedy studentką), jak podczas pobytu w Poznaniu z klasą maturalną, przyszła z całą grupą na wykład prof. Błońskiego do Collegium Novum. Po to, by dać im przedsmak studiowania. W Krakowie, podczas zwiedzania Biblioteki Narodowej spowodowała, że pokazano grupie starodruki, których na co dzień nie udostępniano.
Zawsze chciała do maksimum wykorzystać sytuację, by poszerzyć wiedzę i przeżyć wiele. Jej starania dały niesamowity efekt. Każdego roku jakaś grupa uczniów rozkochanych w literaturze decydowała się na studia polonistyczne. A potem, idąc po śladach swojego Nauczyciela, podejmowała pracę w szkole. Piękna kontynuacja.
Pani Profesor nie tylko uczyła, także wychowywała. Uwrażliwiała na wartości, którym trzeba być wiernym: uczciwość, prawdę, wytrwałe dążenie do celu, wiarę i ufność, że będzie lepiej, że nie można, nie wolno rezygnować... Była Przyjacielem młodzieży, była moim Przyjacielem. Nieraz pomagała odnaleźć sens życia zagubionemu człowiekowi. Znajdowała czas na rozmowę, słuchała, radziła. Towarzyszyła w drodze, czasami wyboistej.
Interesowała się losem swoich byłych uczniów, studiami, pracą, życiem osobistym. Cieszyła się z ich sukcesów i osiągnięć. Sama też dzieliłam się z nią swoimi przeżyciami z pracy w szkole, korzystając z bogatego doświadczenia Mistrza. Lubiłam te spotkania, w jej domu, wśród książek, w cieple życzliwego spojrzenia.
Była blisko nas, także wtedy, gdy kontakt bezpośredni był już bardzo rzadki. Gdy choroba zmieniła jej życie. Wiem jednak, że szkoła do końca ją interesowała i chętnie słuchała o tym, co się w niej dzieje od osób, które ją odwiedzały.
Pani Profesor ma stałe miejsce w naszej pamięci i wdzięcznych sercach. Żyje w nas, tak jak śpiewa Stanisława Celińska:
"Nasi nieśmiertelni
Nasi ukochani
Zawsze będą przy nas
Zawsze będą z nami
A my tu na ziemi
Życiem zatroskani
Tęsknimy za nimi
Na znaki czekamy."
Czekamy na znaki, pamiętamy i dziękujemy.
Była uczennica - Lidia Kropska
Bardzo przykre, że miejska władza nie potrafiła uhonorować tak wspaniałej dla miasta Osoby, która była cudowną nauczycielką, pedagogiem.Wstyd dla rządzących i naczelnika oświaty.
Miała kiedyś u nas zastępstwo i pamiętam, że marzyliśmy, by została u nas na stałe.Cudownie ciepła i cierpliwa Pani.A co do Pani Kropskiej to klasa marzyła, żeby innych uczyła.
No i doczekali sie lepjej pozniej niz wcale
Do: IP-88.218.253 - Popieram! Tuman, tuman i jeszcze raz tuman
Bardzo dziękuję za wspomnienie. Mnie akurat uczyła Pani Bardyszewska. Tacy nauczyciele i ludzie powinni być doceniani. To są prawdziwi bohaterowie naszego miasta a nie starzy komuniści.
Podobno tak przeżywała niektóre utwory, że miała łzy w oczach. To świadczy dobrze o niej, jako o człowieku. Nie miałem z nią zajęć, ale jestem jej wdzięczny. Niech spoczywa w pokoju!
Pani naczelnik edukacji tez kończyła liceum w S-ciu!! Zapomniała o Pani Profesor ?!?!??! Byli w karierze nie pomogą !!
Pięknie napisane, wspaniałe wspomnienia, fundament życia...
Genialny nauczyciel teraz po 35 latach wspominam p.Kardasz bardzo dobrze mimo zabieranych przerw między dwoma lekcjami języka polskiego. ...ech człowiek docenia dopiero jak dojrzeje...
Wreszcie coś o tej Pani Polonistce, bo mamy na portalu regularne laurki o zmarłych byłych komunistach. Oczywiście, jako że komuniści walczyli z wiarą, Kościołem (czyli ludźmi, bo Kk to ludzie, Bóg najpierw, ale i ludzie), to paradoksalnie zasługują na modlitwę o ocalenie ich od kary piekła - ale też owe laurki często mają smak piołunu, chwieją poczuciem sprawiedliwości. Dobrze, że Pani Kropska napisała wspomnienie o Tej, która posród przemocy utopijnego systemu przypominała nam o naszej godności i o świecie ducha, z którym komunizm i materializm (ten drugi dziś obecny) zawsze walczył. (Swoją drogą Pani Lidio, dziękujemy za Pani czytanie w kościele).
Nie była moją nauczycielką języka polskiego, ale moi koledzy z klas, które uczyła wypowiadali się o Niej z olbrzymim szacunkiem.Wielu z Nich podkreślało, że to właśnie Ona nauczyła Ich obcować ze sztuką i literaturą.Nauczyła kochać czytać książki i być koneserem teatralnych widowisk.Niestety, moja klasa licealna nie miała takiego szczęścia, aby być uczoną przez Panią Kardasz i nasze lekcje polskiego były po prostu nudne.Oburza mnie zaś fakt braku szacunku, który tej fantastycznej nauczycielce się należał w Jej ostatniej drodze...Gdzie sztandar JEJ szkoły, w której uczyła i wychowywała pokolenia młodzieży?Gdzie przedstawiciele Urzędu M..?Dziękuję autorce artykułu za przypomnienie niektórym z tych, którzy pamiętać powinni, a zapomnieli o tej wspaniałej nauczycielce.Zadziwia mnie fakt, że tak zasłużonych ludzi żegna się w taki sposób...Ale może nasi włodarze i dyrekcja LO im.Mieszka nie miała takich nauczycieli, którzý nauczyliby ich(celowo z małej litery)empatii i kultury!
10:54...124.**- ten człowiek, często tu piszący, a raczej obrażający, jest kaleki, potrafi tylko poniżać i wyzywać. Rozumiem, że może się nie zgadzać z intencją pytania, ale on nie potrafi inaczej prowadzić rozmowy, jak tylko zaczynając od wyzwiska.
Mnie uczyła w zastępstwie za Panią Królikowską, ale w pamięci zostanie.Pokój jej duszy
Gość • Niedziela [09.01.2022, 10:35:06] • [IP: 88.218.253.***]Nie...Należała od urodzenia do pis-u...Co za tuman.
Czy należała do partii komunistycznej?
Pani Lidio, dziękuję za piękne i wzruszające słowa, dotyczące Osoby, która uczestniczyła w kształceniu wielu znamienitych ludzi w naszym mieście. Szkoda, że w ceremonii pożegnania zabrakło przedstawicieli i sztandaru szkoły. Szkoda, że nie było prezydenta miasta lub jego przedstawicieli. Tacy zasłużeni ludzie jak Pani Urszula zasługują na bardziej uroczyste pożegnanie.
Nie znałam osobiście p.Kardasz ale miałam kontakt z uczniami których uczyła.Chociaż uczniowie o których piszę to umysły ścisłe to zawsze b, ciepło mówili o swojej polonistce, Dobrze że p.Kropska napisała to wspomnienie bo było głupio. Niech spoczywa w spokoju.
Wspaniała osobowość. Wymagająca ale jednocześnie inspirująca do swobodnego wyrażania swoich myśli. Nie zapomnę jak na lekcję o poezji Norwida przyniosła adapter i płytę Czesława Niemena z utworem „Bema pamięci rapsod źałobny”. Zamurowało nas. Odchodzą prawdziwi nauczyciele.
Dobrze wspominam moją wychowawczynię. Było to 60 lat temu. Tak bardzo dawne czasy. Sam mam prawie 80 lat, ale tak ciepłej, z tak dużym sercu na mojej drodze życia mało spotkałem. Spoczywaj w spokoju, twój uczeń.