iswinoujscie.pl • Sobota [31.10.2020, 10:14:39] • Świnoujście
Powstaje książka o historii szpitala. Będzie też niemieckie wydanie
fot. Szpital Miejski im. Jana Garduły
Dr Józef Pluciński pisze książkę o Szpitalu Miejskim im. Jana Garduły w Świnoujściu. Placówka była świadkiem niezwykłych wydarzeń. Autor gromadzi obecnie źródła.
Historia placówki sięga czasów przedwojennych
Książka dotyczyć będzie dziejów szpitala od powstania placówki do czasów współczesnych. Dr Józef Pluciński podjął się trudnego zadania. To z jednej strony opowieść o placówce, ale też opowieść o rozwoju medycyny na wyspach oraz samym mieście. Józef Pluciński opowiedział nam o początkach szpitala.
- Historia szpitala rozpoczyna się w latach 20. Nowoczesny lazaret dla Krigsmarine, czyli marynarki wojennej III Rzeszy był budynkiem świetnie wyposażonym. W placówce pracowali również bardzo dobrzy specjaliści medyczni. I tak było przez całą II wojnę światową. W 1945 roku obiekt został przejęty przez Armię Czerwoną. Rosjanie na swoje potrzeby zajęli szpital powiatowy przy dzisiejszej ul. Wyspiańskiego, a ten przeznaczyli dla ludności niemieckiej, która pozostała w Świnoujściu - tłumaczy J. Pluciński.
Oddany Niemcom szpital został wcześniej rozszabrowany. Zabrano sprzęty, lekarstwa i powybijano szyby. W 1946 roku do Świnoujścia przyjechał dr Mazurkiewicz, lekarz i osadnik. Został dyrektorem szpitala, ale po pewnym czasie zrezygnował i założył ośrodek zdrowia przy ul. Hołdu Pruskiego, który istniał do lat 50.
- Dyrektorowania obiektem podjął się pochodzący z Kołomyi dr Roman Świtłyk. Ukończył Akademię Medyczną w Poznaniu, a do Świnoujścia przywędrował z Sieradza. Był on równocześnie dyrektorem i jedynym lekarzem w szpitalu - opowiada nasz rozmówca.
fot. Szpital Miejski im. Jana Garduły
Szpital za czasów doktora Świtłyka
Doktor Świtłyk w Świnoujściu spotkał się ze znajomymi z rodzinnych stron, m.in. z proboszczem. Z duchownym świetnie się zresztą dyrektorowi współpracowało. Właśnie za sprawą obrotnego dr Świtłyka placówka została wyremontowana, założono instalację elektryczną oraz grzewczą.
- Prace wykonali specjaliści z Niemiec. Zresztą część personelu szpitala była narodowości niemieckiej - opowiada nasz rozmówca - Pracowały tutaj wówczas dwie lub trzy niemieckie pielęgniarki. Udało mi się dotrzeć do protokołu sporządzonego pod koniec 1946 roku przez Wydział Zdrowia w Urzędzie Wojewódzkim w Szczecinie. Pojawiła się tam skarga, że pielęgniarki nie mogą dogadać się z polskimi pacjentami.
W 1949 roku R. Świtłykowi udało się załatwić na potrzeby szpitala rentgen. Jako Ukrainiec dobrze dogadywał się z pułkownikiem radzieckiej armii. - Dzięki dobrym relacjom udawało się uszczknąć na potrzeby szpitala medykamenty pochodzące z amerykańskich dostaw - dodaje historyk.
Szpital współpracował również z przychodnią przy ul. Hołdu Pruskiego. Sporym problemem były wówczas choroby zakaźne takie jak tyfus, dur brzuszny czy gruźlica. Funkcjonował w szpitalu oddział chorób zakaźnych przygotowany na przyjęcie 30 pacjentów, ale jeden barak przeznaczono dla polskiej Marynarki Wojennej. Jednym ze sporych problemów były choroby weneryczne.
Świnoujska historia dr Świtłyka kończy się w 1951 roku, gdy dostał nakaz opuszczenia miasta i wyjazdu do Choszczna. Ostatnie lata swojego życia spędził pracując w Szczecinie. Co ciekawe dr Józef Pluciński spotkał się w stolicy województwa z dr Świtłykiem. Od córki lekarza otrzymał natomiast informacje, które przydadzą się do książki.
Trudne lata 50.
Obecność garnizonu polskiej Marynarki Wojennej spowodowała, że przy placówce powstała izba chorych. Z czasem zaczęli pojawiać w Świnoujściu lekarze wojskowi. W samym szpitalu często dochodziło do zmian dyrektorów. Warunki były fatalne.
- Jak wynika z raportu Komisji Zdrowia działającej przy Radzie Narodowej podczas inspekcji w styczniu 1953 roku w jednym z oddziałów temperatura wynosiła od 10 do 12 stopni Celsjusza. Nie było pościeli. Wyżywienia brakowało. Na oddziale chirurgicznym natomiast było pięć strzykawek oraz dziesięć igieł - opowiada J. Pluciński.
W październiku 1957 roku, podczas tzw. odwilży gomułkowskiej ze środowiska lekarzy oraz personelu szpitala wyszedł postulat, żeby dokonano wymiany obiektu na ten, który podlegał garnizonowi rosyjskiemu.
- Rosjanie odpowiedzieli „niet” i ta odmowa trwała do 1992 roku. Stosowny dokument przetrwał i w swojej książce również będę chciał go umieścić - dodaje.
fot. Szpital Miejski im. Jana Garduły
Źródła na wagę złota
Dalsza historia placówki, to także historia wielu remontów. Dr Józef Pluciński pamięta zresztą samemu, że gdy przyjechał w latach 70. do Świnoujścia, to obiekt często poddawany był różnego rodzaju naprawom i przebudowom.
- Zbieram zarówno dokumenty jak i bezcenne relacje ludzi związanych ze szpitalem - dodaje nasz rozmówca - Szpital był zawsze przedmiotem zainteresowania władzy, ale również i mediów. W późniejszym czasie - także tych internetowych. I tak jest do dzisiaj.
Podczas ostatniej wizyty w szpitalu historyk otrzymał m.in. kronikę Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego ze Świnoujścia oraz księgę przyjęć pacjentów z 1946 roku. W środku znajdują się nazwiska pacjentów, informacje na temat chorób, na które ich leczono, płatności oraz okresu pobytu w szpitalu.
Książka ma mieć dwa wydania: polskie i niemieckie. - Rozwijamy współpracę medyczną z niemiecką stroną Uznamu. Wracamy niejako do korzeni. Chcemy też, żeby książka o tych korzeniach przypominała - mówi D. Konkolewska - Natomiast doktorowi Plucińskiemu staramy się pomagać w gromadzeniu źródeł. W szpitalu będzie mógł kontynuować swoją pracę w świetlicy, która obecnie, ze względu na epidemię, jest niedostępna dla pacjentów.
źródło: szpital-swinoujscie.pl
Siedzi i czyta kto na co był chory. Fajnie
AD: Sobota [31.10.2020, 16:19:59] • [IP: 31.0.177.***] TODESBLOCK IN EINEM KONZENTRATIONSLAGER
Książka kluczowa w okresie pandemii. Rozumiem ze ilosc miejsc kadry i sprzetu wystarczająca. Teraz luzik coś lekkiego dla rozrywki typu. .. Książka
Cieszmy sie dyrektorem szpitala jest rodowita swinoujscianka. Napewno pani dyrektor zalezy aby byl to dobry szpital.Nie zawsze wszystko sie udaje, ale takie jest polskie zycie.
Nigdy nie sądziłem ze w mieście jest tak wielu chorych inaczej. Każdy temat jest powodem do waszych wynaturzeń i nie brania leków. Koszmar. Ja chcę podziękować Pani Dyrektor szpitala za tyle serca, za to co robi. Nie tylko w tym zakresie. Jest Pani wielka dlatego tyle ujadania mniejszych i zdrowych inaczej.Pozdrawiam serdecznie.
Moja Mama przyjechala z Legnicy do pracy jako pielegniarka w szpitalu w 1960 roku (miala wtedy 20 lat). Zostala zakwaterowana na ostatnim pietrze szpitala. Zawsze wspomina z sentymentem tamte lata. To tam poznala mojego Tate- lezal na korytarzu po operacji wyrostka robaczkowego i za kazdym razem jak moja Mama przechodzila to ja niesmialo zagadywal. Oplacilo sie - po paru miesiacach byli juz malzenstwem. Za dwa tygodnie, 12 Listopada beda obchodzic 60 rocznice slubu. Tragiczne ze nie moge do nich przyjechac i ich usciskac.
nie wiem po co niemieckie wydanie czy my Polacy nie znamy już naszego języka czy oni muszą wszystko wiedzieć gdzie się nasz pies ze...ra
Pamiętam jak do poniemieckiego" Ruskiego" szpitala przy Wyspiańskiego były zwożone zwłoki z Heweliusza...
Dorotka, to aparatczyk. Jaka dyrektor - taki termometr.
Do 123...A Tobie dupsko sciska z zazdrosci i nienawisci? Wolny rynek i Europa, w ktorej wszyscy maja rownwe prawa do inwestycji.
Historia pt." Jak nie zarządzać szpitalem"?
TAM SAME NIEMCY I TAK PRACUJĄ Z NIMI NIE IDZIE SIĘ POROZUMIEĆ. JAK BRZMI UMIERALNIA PO NIEMIECKU?
Sama informacja jest już interesująca. Czekamy na dalsze relacje. Przy okazji oczywiście pozdrawiam serdecznie Pana dr Józefa Plucińskiego. Co do Pani Dyrektor - należą się brawa za świetny pomysł i inicjatywę, szczególnie w tym ciężkim i niewdzięcznym czasie. Generalnie tak trzymać proszę Państwa!
Jestem pełna podziwu dla wiedzy i zaangażowania pana Józefa. Czekamy na kolejną książkę jego autorstwa.
Gość • Sobota [31.10.2020, 11:21:41] • [IP: 176.221.122.**] :D zajmij się tam innymi farmazonami bo krew uderzyła ci do głowy pieniaczu jeden. Tak wyciągną i zabiorą, patrz co rząd polski robi z tym kraje - średniowiecze, podwójne opodatkowanie, opłaty - tak nie ma podatków nowych masz opłaty.
NIE ZAPOMNIJ POCAŁOWAC W DUPĘ TYCH CO DLA NICH TO ROBISZ WAZELINIASZU.OT POLAK, A NIECH CIE POKRĘCI NA WIEKI,
Ci powojenni lekarze to potrafili leczyć każdą chorobę i wykonywać operacje. Dzisiejszy" rodzinny" tylko wystawia skierowanie do specjalistów w ogóle nie interesując się czy i kiedy do niego dotarłeś ewentualnie wystawi receptę na leki które nie zaszkodzą ale może pomogą.
SZANOWNA. PANI PREZES. TERMOMETR, KTÓRY MIERZY TEMPERATURĘ I, KTÓRYM TAK SIĘ PANI W TVP INFO CHWALIŁA JEST ZEPSUTY. PODAJE BŁĘDNE POMIARY.JA JESTEM ZDROWY, POSZEDŁEM PO RECEPTĘ, A TAM 38. PIELĘGNIARKA WZIĄŁA INNY I OK 36, 7. CZY W TYM SZPITALU MOŻE BYĆ COŚ SPRAWNE?
Wielki szacunek i podziw dla Dr Józefa Plucińskiego. Pozdrawia, urodzony w tym szpitalu.
Dzisiejsze Cesarskie Ogrody ten piękny budynek był szpitalem przed wojną.Rok temu rozmawiałem z Niemcem który tam się urodził.Czyli były dwa Panie Pluciński.Będzie osobna historia Krankenhouse Swinemunde?
To miasto i tak niedługo znowu będzie niemieckie, już teraz w sezonie ciężko się zorientować, że jesteśmy w Polsce. Wykupią wszystkie apartamenty.
Powinien być im, Świtłyka.
Głupców wyłączyć z dyskusji.!!
Pierwszy szpital założony jeszcze w I poł. XIX w. był na Wyspiańskiego ale tam gdzie jest teraz przedszkole.
Dr Józef Pluciński, fantastyczny gość !