iswinoujscie.pl • Środa [29.01.2020, 17:40:16] • Międzyzdroje
Krzysztof Trojanowski z Miedzyzdrojów „Pomóżcie mi stanąć na nogi”

fot. Andrzej Ryfczyński
Nazywam się Krzysztof Trojanowski, mam 35 lat, mieszkam w Międzyzdrojach. Jestem tatą trzech fantastycznych córek: 15-letniej Oli, 6-letniej Zosi i 3-letniej Tosi. Wiodłem normalne, spokojne życie. Pracowałem jako elektryk, często wyjeżdżałem do pracy za granicę – taki znak czasów. „Tułałem się za chlebem” po wielu krajach Europy, chciałem szybko spłacić kredyt za kawalerkę i zapewnić godne życie rodzinie. Dzieci tęskniły, ja też. Nie umiałem dłużej żyć w rozłące. Postanowiłem wrócić do kraju, przecież rodzina jest najważniejsza. Myślałem wtedy, że w Szczecinie jako elektryk też mogę zarobić niezłe pieniądze. W maju 2019 roku moje życie przewróciło się do góry nogami, czy z mojej winy? Czy zawiniło ludzkie zlekceważenie, zbagatelizowanie mojego przypadku, może taki mój los? Nie chcę nikogo obwiniać, ale chcę wrócić do mojej normalności, być ojcem, partnerem, głową rodziny.
Pół roku temu, doznałem w pracy w Szczecinie niewielkiego urazu nogi. Lekko ją obtarłem na wysokości lewej piszczeli - takich obtarć jako elektryk, doznawałem często. W nocy noga zaczęła puchnąć, więc rano udałem się do szpitala na Unii Lubelskiej w Szczecinie. Przyjęto mnie i stwierdzono, że noga jest stłuczona. Nie dostałem żadnych leków i odesłano mnie do domu. Codziennie zadaję sobie pytanie - dlaczego odprawiono mnie z kwitkiem? Przecież lekarze powinni brać pod uwagę nawet ten najczarniejszy scenariusz. Następnego dnia rano moja noga spuchła jeszcze bardziej, a ból był nie do zniesienia. Dostałem gorączki, majaczyłem, a dłonie, stopy, czoło i uszy zaczęły sinieć. Rodzina jak tylko mnie zobaczyła, wystraszyła się i zadzwoniła po pogotowie.

fot. Andrzej Ryfczyński
Ratownicy medyczni przerażeni moim widokiem natychmiast wynieśli mnie to karetki i podłączyli mi kroplówki. Na sygnale zabrano mnie do szpitala na Arkońskiej w Szczecinie. Tam stwierdzono, że mój organizm został zainfekowany SEPSĄ. Jeszcze tego samego dnia noga była w takim stanie, że trzeba było ją rozciąć, od kostki do kolana. Obawiano się, że obrzęk rozerwie mi nogę. Przez dwa tygodnie byłem w śpiączce farmakologicznej, a lekarze walczyli o moje życie. SEPSA zaatakowała także drugą nogę. Lekarze nie dawali wielu szans na to, że przeżyję. Po dwóch tygodniach wysłano mnie nieprzytomnego samolotem medycznym do Gdyni. Tam leczono mnie w komorze hiperbarycznej.

fot. Andrzej Ryfczyński
Najbliższym powiedziano, że jeśli to nie pomoże to nie będzie dla mnie ratunku. W szpitalu w Gdyni stwierdzono, że jestem w bardzo ciężkim stanie, ale już spotkano się z takim przypadkami i jest dla mnie szansa.
Po leczeniu w Gdyni, w połowie czerwca poleciałem samolotem medycznym do szczecińskiego szpitala. Tam stwierdzono, że należy mnie wysłać do Gryfic na oddział chirurgii plastycznej, gdzie przeszedłem 14 przeszczepów skóry, które niestety nie przyjęły się. Stan mojej lewej nogi był bardzo ciężki. Miałem deformację w obrębie podudzia spowodowaną wcześniejszą martwicą mięśni prostowników, nieruchomość stawu skokowego, obnażoną kość piszczelową i czynny proces zapalny tkanek podudzia. W prawej nodze nie miałem paznokci i opuszków palców. Kości były zarośniete tylko skórą, co bardzo utrudniało chodzenie. Niestety stan lewej nogi był tak ciężki, że 9 sierpnia 2019 została amputowana w połowie uda.

fot. Andrzej Ryfczyński
Obecnie chodzę na rehabilitacje i na nowo uczę się żyć. Wspierają mnie i pomagają mi moi rodzice. Toczy się sprawa w sądzie przeciwko pracodawcy, chcę również domagać się odszkodowania od szpitala. Obawiam się, że sprawy w sądzie będą ciągnąć się latami. Wkrótce będę zgłoszony do fundacji jako beneficjent 1% podatku. W fundacji założą mi subkonto do wpłacania darowizn. Procedury trwają. Mieszkańcy Międzyzdrojów chcą zorganizować dla mnie koncert charytatywny połączony ze zbiórką pieniędzy. Bardzo Was proszę o pomoc w uzbieraniu potrzebnej mi kwoty na nową protezę nogi. Marzy mi się „noga” profilowana z włókna węglowego z silikonowym kielichem z mechanicznym kolanem. Wiem, jest droga, jej koszt to 80 tys. złotych. Potrzebna będzie kosztowna rehabilitacja i sprzęt do rehabilitacji, to dodatkowe 20 tys. Chciałbym znowu móc biegać i bawić się z dziećmi, chodzić po nie do przedszkola. Taka proteza pomogłaby mi normalnie funkcjonować. Młodsza córka spytała mnie czy ta noga mi odrośnie? Powiedziałem, że tak, kiedyś na pewno. Pomóżcie spełnić moje i jej marzenie.
Pracowalimy kiedyś razem, gdyby nie alkohol to by się nie stało tak przypuszczam.sxkoda dzieci ☹️
Panie Krzysztofie tyle miałam napisać i wszystko takie banalne mi się wydawało. Z chęcią wpłacę, kurcze aż łza się w oku kręci. Trzymam za Pana kciuki, proszę się nie poddawać, niech Pan walczy o odszkodowanie.
Ale sympatyczny młody chłopak
Witam Panie Krzysztofie, bardzo proszę o podanie numeru konta, gdzie będzie można wpłacać pieniążki, aby Panu pomóc. Na pewno są dziesiątki osób, podobnie jak ja, że Panu pomożemy. Życzę Panu dużo wytrwałości, cierpliwości, na pewno spełni się to ważne dla Pana marzenie -" Marzy mi się „noga” profilowana z włókna węglowego z silikonowym kielichem z mechanicznym kolanem". Ponadto Międzyzdroje - dobrzy ludzie, życzliwi. Pozdrawiam serdecznie i życzę Panu i Bliskim szczęścia, radości i dobrego życia. Czekamy na numer konta.
Panie Krzysztofie prosimy o zorganizowanie jakiejś zbiórki na która będzie można wpłacać pieniądze chętnie pomożemy !! dużo zdrowia dla Pana i całej rodzinki
może jakaś zbiórka na " zrzutce"
Fajny młody człowiek, trzeba pomóc. Pozdrowienia dla pana Krzysztofa...
Panie Krzysztofie - łzy cisną się do oczu. Szpital, który odesłał pana powinien zapłacić koszty leczenia i protezy!! Będzie dobrze. Wspomogę finansowo. Pozdrawiam i życzę wytrwałości i pogody ducha.
Pewnie, że pomożemy!! Znamy Pana i rodzinę, tatę, mamę, szanujemy i bardzo współczujemy..Pozdrawiamy Państwa i jesteśmy pewni, że mieszkańcy nie będą obojętni i każdy dołoży swoją cegiełkę na tak szczytny i konieczny cel! Czekamy na akcję!
Bardzo dziękuje Wam wszystkim za odzew i chęć pomocy. Wczoraj wysłałem dokumenty do Fundacji i czekam na rejestracje i nr konta na które będzie można wpłacać darowizny i 1% podatku. Potrwa to ok 2tyg. Proszę o cierpliwość. Będę Was informował. Dzięki !!
Witam. Przed wypadkiem mieszkałem z partnerką i dwoma córkami w Szczecinie. Najstarszą córkę mam z poprzedniego związku. Obecnie mieszkam w Międzyzdrojach, ponieważ w codziennym życiu pomagają mi rodzice. Moja partnerka mieszka i pracuje w Szczecinie, gdyż tam moje dzieci chodzą do przedszkola. W tej chwili nie jestem w stanie zarabiać na rodzinę. Dzieci widuje gdy jestem w Szczecinie na kontroli lub gdy przyjadą na weekend.
Tak stawiaja mylne diagnozy!!Dlaczego?? Moja kolezanke tez w sciu leczyli na kregoslup a to byl zawal serca, nie powinno byc takich zaniedban, przeciez to chodzi o zdrowie czlowieka
Kiedy zakończą się procedury związane z kontem, Fundacją prosiłbym o informację. Ja i moi znajomi na pewno wesprzemy człowieka. Pozdrawiamy
Wina leży po stronie lekarzy, którzy źle rozpoznali uraz nogi. Firma nie jest raczej winna ale jej ubezpieczyciel powinien ponieść wszystkie koszty leczenia. Odszkodowanie ze strony lekarza i firmy ubezpieczającej powinno pokryć zarówno koszty protezy jak i leczenia oraz zabezpieczyć byt panu Krzysztofowi i jego rodzinie. Życzę wytrwałości i szybkiego stanięcia na nogi.
Widać że jest Pan pogodnym, dobrym człowiekiem i kochającym tatą. Super że się Pan nie poddaje. Bardzo chętnie Pana wesprzemy. Życzę wszystkiego dobrego
W takim razie czekamy na założenie statusu w fundacji i przekazanie danych do wpłat.
Kiedy się doczekamy w Prokuraturze osoby z przygotowaniem do oceny szkodliwości zdarzeń medycznych wynikłych z błędów i lekkomyślności lekarzy ? Nie ma takiej, toteż umarzają jak leci.
Czy ten pan był ubezpieczony?
Żona pracuje w Szczecinie, a Krzysztof przyjechał do rodziców w Międzyzdrojach z dziećmi. To co wiem wszystko z rodzimą jest dobrze i nie ma co nad tym tematem dyskutować. To jest pierwsza relacja z tej sytuacji, tej rodziny.
Współczuję z całego serca. Elektrycy się dołączą na pewno. Dlaczego nie widać żony a tylko dzieci i rodzice ? Czyżby następne nie szczęście i kobieta dała nogę w chorobie. Kupił Kawalerkę z 3 dzieci coś się tutaj nie trzyma do końca kupy.
Pomoge...pomoge
Lekarze jak sędziowie, nie są rozliczani za błędy i są nieomylni, a szary obywatel...cóż, taki kraj.
Bądź dzielny uzbrój się w pancerz przed komentarzami bo widać w ludziach niestety nie tylko współczucie i chęć pomocy, ale będzie dobrze masz człowieku dla kogo stanąć na nogi BĘDZIE DOBRZE trzymamy kciuki!
pomimo takiego nieszczescia usmiech na twarzy i chec do zycia, brawo p Krzysztofie napewno czesc ludzi dobrego serca pomoze//trzymam kciuki/
Widzę tu pełno specjalistów medycznych. Po co wogóle jechać do szpitala, skoro tutaj tyle mądrych głów.