Dwie pacjentki szpitala miejskiego w Świnoujściu złożyły do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Jedno mówi o tym, że na skutek błędu mogło dojść do przerwania ciąży wbrew woli pacjentki, a drugie mówi o doprowadzeniu podstępem do przerwania ciąży wbrew woli kobiety.
Rozmawialiśmy z obiema pacjentkami świnoujskiego szpitala, których przejścia były tak traumatyczne, że wysłuchując ich historii łzy cisnęły się do oczu. Obie kobiety opowiadając te wstrząsające historie także płakały. Z ich relacji wynika, że sprawa nie dotyczy zaniedbań tylko jednego lekarza.
- Do szpitala zostałam przyjęta w niedzielę 28 kwietnia 2019 z krwawieniem dróg rodnych – zaczyna swoją szokującą historię pani Joanna - Przy przyjęciu zostało wykonane badanie USG, które wykazało prawidłowo rozwijającą się ciążę oraz płód. Została mi pobrana również krew. Później okazało się, że jest stan zapalny z niewiadomych przyczyn, i zaaplikowano mi antybiotyk. I tak czekamy. Za każdym razem, kiedy przychodzi lekarz lub pielęgniarka, pytają tylko, czy tak samo krwawię. Zgłaszam również lekarzom, że ja nie czuję się nic lepiej.
Według pani Joanny, przez cały kolejny dzień nie wykonano jej już żadnego badania. Potem zaś doszło do całkowitego obkurczenia się macicy i pęknięcia jaja płodowego czyli odejścia wód płodowych.
- Wody płodowe zaczęłam tracić przed obchodem i jajo płodowe pękło – opowiada nam ze łzami w oczach kobieta. - Lekarze jednak twierdzą, że w tym tygodniu, czyli 12, wody płodowe nie odchodzą. Wzięto mnie jednak na badania, gdzie niestety diagnoza była przerażająca. Poziom CRP wzrósł dwukrotnie od wyniku z jakim przyjmowano mnie na oddział. Na ratunek ciąży było już za późno, a powodem zdrowotnych komplikacji, zdaniem badającej lekarki miało być to, że podano zbyt małą dawkę antybiotyku.
30 kwietnia pani Joanna zostaje poddana zabiegowi łyżeczkowania jamy macicy. Przez dwa dni - twierdzi - lekarze nie wykonują żadnych badań, by sprawdzić, czy zbieg został wykonany poprawnie. Dalej jest jeszcze straszniej.
- Po południu, podczas korzystania z toalety, tułów mojego dzieciątka spadł mi do toalety - mówi nam pani Joanna.- Byłam przerażona, nie wiedziałam, co zrobić. Poszłam do pani doktor, bo krew zaczynała mi się lać po nogach. Lekarka stwierdza, że będzie mnie monitorować. Kiedy wieczorem poszłam się wykąpać, rozbierając się zobaczyłam główkę swojego dziecka…
Kobieta twierdzi, że dopiero w piątek poddano ją kolejnemu zabiegowi, podczas którego macicę ponownie wyłyżeczkowano. Zadaniem pani Joanny, to ciąg decyzji personelu medycznego doprowadził ją do życiowego dramatu.
Nie jest to jedyny przypadek, gdzie pacjentka przeżywa dramatyczne chwile w świnoujskim szpitalu. Drugie zawiadomienie do prokuratury złożyła pani Aneta.
- Do szpitala w Świnoujściu zostałam przyjęta z obfitym krwawieniem dróg rodnych, będąc w 6 tygodniu ciąży – wspomina ten moment pani Aneta. – W wyniku badań, które przeprowadzono od 29 kwietnia do 5 maja wynika, że do krwawienia doprowadziły krwiaki poza kosmówkowe. Jednak ani samo krwawienie, ani krwiaki nie stanowiły bezpośredniego zagrożenia dla płodu i za każdym razem badanie USG wykazywało prawidłowy puls płodu – wyjaśnia pani Aneta.
Jak opowiada pacjentka, 6 maja podczas badania dowiedziała się, że płód jest martwy. Można sobie tylko wyobrazić, co czuje kobieta, która spodziewa się dziecka, a ciąża jest wynikiem zabiegu in vitro.
- Jeszcze w czasie tego badania zaaplikowano mi lek o nazwie Arthrotec, który jest lekiem poronnym – opowiada pani Aneta.- Po tej diagnozie lekarze kazali mi czekać całą dobę, aż nastąpi samoistne poronienie. Nie zaczęłam jednak krwawić, więc następnego dnia rano zrobiono mi kolejne badanie USG.
Podczas tego badania lekarz oznajmia pacjentce, że płód… żyje. Bije w nim serce. Jak relacjonuje nam ten moment kobieta, lekarz nawet mówi, że trzyma kciuki za ciążę pani Anety. Wtedy ta przypomina mu, że… zaaplikował jej podczas badania lek wczesnoporonny. Pani Aneta opowiada, że lekarz wybiega wtedy z gabinetu. Wraca w towarzystwie innej lekarki. Ta stwierdza, że serce dziecka jednak bije, choć wolniej. Lek na poronienie zaczyna niestety działać. Jajo płodowe zaczęło się spłaszczać.
- Krótko mówiąc zabili mi dziecko i kazali mi podjąć decyzję, czy przechodzimy do zabiegu łyżeczkowania – gdy pani Aneta opowiada o tamtym momencie, trzęsie się z emocji.
Według relacji pani Anety, po konsultacji z mężem i z lekarzami ( którzy tłumaczą, że płód jest już uszkodzony przez tabletkę i zapewne dojdzie do poronienia), kobieta podjęła dramatyczną decyzję o przeprowadzeniu zabiegu.
Według pacjentki, przerwanie ciąży nastąpiło w wyniku błędu w diagnozie i podania leku, którego efektem były nieodwracalne skutki w postaci uszkodzenia płodu, a następnie usunięcie ciąży wbrew woli pacjentki. Kobieta chciała zostać matką!
Obie pacjentki złożyły też skargi do dyrekcji szpitala. My także poprosiliśmy szpital o odniesienie się do obu historii. Czekamy na odpowiedź.
Sprawę będziemy monitorować, a o wynikach działań prokuratury również poinformujemy naszych Czytelników.
Współczuję panią z całego serca.Kobieta stara się o dzieciątko dba o siebie, trafia do szpitala po pomoc i przez wine innych traci dziecko. Nie ważne który to tydzień !!były w ciąży pragnęły zostać mamami oczekiwały dziecka ciekawe czy zostały objęte pomocą choćby psychologa czy wypis do domu i sobie radź. DO szpitala udajemy się po pomoc a nie horror
Tak psioczycie, ale z bólem gardziołka na POZ zaiwaniacie.
Spokojnie, jeszcze kilka lat i w tym szpitalu nie będzie komu pracować, wtedy wszyscy wielce niezadowoleni będą mieli swoją szansę leczenia się w Szczecinie.
Witam, bardzo Paniom współczuję, ja również straciłam synka w 20 tyg przez opieszlosc lekarza. Bardzo proszę podać inicjaly lekarza, a dołożę wszelkich starań, aby coś z tym zrobić.
Śp.Pan doktor Jacek Wojciechowski lubiał coś tam, ale był super specjalista Wielka szkoda, że tak młodo musiała odejść bardzo jego brakuje.
Prezes szpitala wraz z lekarzem kardiologiem kontynuują represje wobec pacjenta chorego na serce, któremu odmawia się konsultacji i leczenia w odwecie za złożenie skargi na lekarza kardiologa do prezes szpitala. Bandytyzm i umyślne działanie na szkodę zdrowia i życia. Prokuratura pozwala na ten proceder.
Dlaczego tym się jeszcze telewizja nie zainteresowała !!
Straszna tragedia, ja również przez opieszlosc lekarza straciłem syna w 20 tyg. A później drugie poronienie. Drogie Panie, bardzo Wam współczuję i mam wielką prośbę. Proszę napisać inicjaly lekarza, żebym mógł zweryfikować. Jeśli nazwisko się potwierdzi, napewno do Was dołączę.
W tym szpitalu na kazdym oddziale nie ma normalnych lekarzy tylko jakaś zbieranina dojeżdżają że Szczecina to jest chore
SZPITAL Z HORRORU
Ten szpital powinny zamknąć. Najlepiej wychodzi im" oczyszczanie pijaków bezdomnych " Sama byłam świadkiem, czekałam (ok 1, 5h) do lekarza dyżurnego, a obok z gabinetu dochodziły głosy" lekarz" z pogotowia i ktoś w izbie przyjęć sprzeczali czy to udar czy coś innego, a czas leciał każda minuta na wagę złota, to był pan ok 47lat nie pamiętam. UTKWIŁO MI JAK SIE PRZEMĄDRZALI czy to udar czy coś innego LUDZIE TRAGEDIA !! powinni zamknąć tą placówkę. ZGROZA CO TAM SIĘ DZIEJE
Współczuję pacjentkom, ale życie pokazuje, że lekarz zawsze się wybroni :(((
Może proble z usg? Zepsuło się czy coś?
Ja uwazam ze porod naturalny to nieporozumienie.Cesarka powinna byc dla kazdej pacjentki z dobra obsluga lekami dobrym komforten i juz.A NIE JAKIES PORODY SN po co ?jak mozna latwiej.A dwa nieufajcie ludziom bo tylko Sila Wyzsza niezawodzi.Marlena
Bogu dzięki, że moja Synowa rodziła poza Świnoujściem. Nasza porodówka nie cieszy się dobrą opinią.
Też miałam ciążę bliżniaczą prowadził ją Wojciechowski kilka lat temu do szóstego m-ca byłam na lekach podtrzymujących lekarz stwierdził odstawiamy odstawiłam i na drugi dzień wody odeszły wzięli mnie do szpitala I trzy doby musiałam rodzić myslalam ze umrę jeszcze pani jedna dok.darla się na mnie C?ze to krzyczę trzeba było się nie pierd... do tej pory pamiętam to przykrą wizytę w szpitalu w swinoujsciu
Śliwkę to chyba masz w głowie i to zamiast mózgu.
Współczuję paniom, to przeogromna tragedia stracić dziecko. Śmierć człowieka jest zawsze dramatem i tego maleńkiego i tego dorosłego R.I.P.
Wpis został usunięty ze względu na złamanie prawa lub regulaminu serwisu przez użytkownika/Admin
Przecież to jest zwykłe morderstwo. Jeżeli sąd sobie wymyśli, że do po prostu błąd w sztuce lekarskiej to będzie kpina. Doktorek powinien siedzieć jak za zabójstwo.
Dziwię się że prokuratura nie zajęła się tym co dzieje się w szpitalu. Ale doigraja się bo prowokują żeby osoby poszkodowane zjednoczyly sie(bo sam człowiek ma marne szanse na sprawiedliwość) i złoża pozew zbiorowy
Prokurator powinien zająć się częstymi przypadkami gdzie zawinił lekarz ich ignorancja i lekceważenie pacjenta przechodzi ludzkie pojęcie. Tekst do matki z malutkim dzieckiem które spadlo:nie zwracaj mi gitary- Noo poziom Pana doktora... A to tylko ziarnko z tego na co sobie pozwalają. Pani prezes to powinna podać do sądu nie komentujących tylko tych lekarzy którzy notorycznie doprowadzają do tragedii
Bo teraz tam nie ma lekarzy normalnych tylko cholera wie co omijać ten oddział i pana doktora T...
Prawie sami specjaliści się wypowiedzieli. Co" Pinokio" powie to prawda i wierzą w to bezgranicznie. Każda inna opinia to musi być kłamstwo i próba zatuszowania rzeczywistości. Nikt z komentujących nie jest tu raczej biegłym, ale ferować wyroki to już jest taka polska specjalność. Tylko, żeby siać ferment. To po co prokuratura jak większość tu już osądziła kto ma racje. Wstyd.
Pacjenci swoje a szpital swoje i tak jest od lat...Dramat pacjentow i pycha i bezkarnosc szpitala.