Docieramy tam w kilkanaście minut, samochodem, rowerem a nawet piechotą. Nic dziwnego że coraz częściej słyszy się tam polską mowę.
Wieś Kamminke z lotu ptaka.(fot. Archiwum autora )
Już od kilku lat mieszkańcy Świnoujścia pragnący kontaktu z niezwykle piękną przyrodą mają najbliżej do niemieckiej wioski o swojsko brzmiącej nazwie – Kamminke.
Docieramy tam w kilkanaście minut, samochodem, rowerem a nawet piechotą. Nic dziwnego że coraz częściej słyszy się tam polską mowę.
Solidny mostek łączący Wygrzany z Kamminke.(fot. Archiwum autora )
Położona w bezpośredniej bliskości Świnoujścia, dosłownie „na rzut beretem” osada, idyllicznie położona na południowym brzegu Zalewu Szczecińskiego, ma całkiem bogatą i ciekawą historię. Już przed ponad 4000 laty ten rejon zasiedlali ludzie. W okresie epoki brązu wyspa Uznam dzięki swemu położeniu na szlaku handlowym spełniała ważną rolę pośrednika w handlu metalowymi przedmiotami i w wymianie ze Skandynawią. Na wzgórzu, nazywanym obecnie Golm, wznoszącym się 59 metrów nad okolicą, w tamtych czasach wzniesiony został drewniano – kamienny gród dla ochrony dróg handlowych.
Samo Kamminke ma rodowód słowiański, co potwierdza nazwa wywodząca się od słowa „kamień”. Miało to być może związek z licznymi głazami narzutowymi znajdującymi się na brzegu Zalewu Szczecińskiego. Pierwszy pisemny przekaz zawierający nazwę tej miejscowości pochodzi z 1263 roku, z dokumentu potwierdzającego sprzedaż przez Michała z Kameke sześciu włók gruntu dla klasztoru w Grobe.
Już coraz rzadsze, także w Kamminke, kutry rybackie.(fot. Archiwum autora )
Kamminke nierozłącznie związane jest z rybactwem. Jest to widoczne już na pierwszy rzut oka przy wjeździe do wioski. Wzdłuż wybrzeża małe domki rybackie z widokiem na Zalew, są „przyklejone” do zbocza morenowego wzgórza, tworząc wyjątkowo malowniczą zabudowę. Życie w tym miejscu było i jest zależne od tego co dał Zalew i co zabierał. Przez długie wieki licząca kilkadziesiąt mieszkańców osada wiodła żywot, w którym więcej było momentów biedy i niedoli niż dobrobytu. Pewną szansą stało się powstanie pobliskiego portu i miasta Świnoujścia, dokąd to młodzi emigrowali w poszukiwaniu pracy.
Zmieniło się nieco dopiero po I wojnie Światowej, kiedy to miejscowi rybacy zorganizowali się w maszoperię czy też rodzaj spółdzielni. Za pobrane kredyty zakupione zostały bardziej wydajne łodzie i wyposażenie rybackie, zbudowane też zostały wówczas bardziej okazałe domki mieszkalne w miejsce dawnych , krytych trzciną chatynek. W 1938 roku zbudowany został port rybacki z molem osłaniającym cumujące tam łodzie. W pobliżu stanęły niewielkie magazynki sprzętu i chłodnia. Aktywizacja gospodarcza miejscowości skutkowała zwiększeniem liczby mieszkańców, która w 1933 roku wyniosła 685 a w 1939 roku już 748 osób. W niespokojnych latach po I wojnie miejscowości zawiązała się nawet komórka związku zawodowego pracowników budowlanych, dochodziło zatem do starć i rękoczynów z nacjonalistycznymi bojówkarzami. M.in. w 1920 roku podobne starcie odnotował u stóp wzgórza Golm, koło miejscowej knajpy tamtejszy policmajster. Gdy po 1933 roku do władzy doszli hitlerowcy, wielu z lewicowych związkowców z Kamminke osadzonych zostało i przesłuchiwanych było w gestapowskim areszcie w Świnoujściu.
Panorama wsi widzianej od strony Zalewu Szczecińskiego.(fot. Archiwum autora )
Sytuacja wsi zmieniła się bardzo po zakończeniu II wojny światowej i ustaleniu granicy z Polską. Zerwany został kontakt ze Świnoujściem, w którym zdecydowana większość mieszkańców wioski pracowała i na rzecz którego, pracowali miejscowi rybacy. Miejscowość znalazła się na praktycznie na całkowitym skraju Niemiec. Początkowo „gospodarowali” tam aktywnie Rosjanie, na rzecz których miejscowi rybacy poławiali. W wyludnionej po wojnie miejscowości osiedlali się chętnie rybacy, uciekinierzy z Karsiborza, Przytoru czy Świnoujścia. Wydatnie pomagali w tym Rosjanie, którzy przez przejście graniczne w Garz niemal legalnie przewozili ich z polskiej strony, wraz ze sprzętem. Ich łodzie oczywiście znalazły się tam wcześniej. W ten sposób ta odcięta komunikacyjnie od świata rybacka wioska, stała się ważnym ośrodkiem rybactwa zalewowego. W 1946 roku zawiązała się tam spółdzielnia rybacka do której należało 47 rybaków. W czasach istnienia Niemieckiej Republiki Demokratycznej, mieszkańcy rybackiej wioski, członkowie spółdzielni rybackiej, mieli się całkiem dobrze, tym bardziej, że miejscowość z racji położenia była bardzo uczęszczanym miejscem spędzania urlopów. Rybackie chatki przez letnie miesiące były do ostatniego miejsca obłożone prywatnymi urlopowiczami z Berlina, Lipska czy Drezna.
Piękny o każdej porze roku, brzeg nad Zalewem Szczecińskim(fot. Archiwum autora )
Rozwój rybackiej osady hamowany był czasami przez naturę. Przy sztormowych wiatrach z południowego zachodu dochodziło nawet do podtopienia położonych najbliżej brzegu budynków a nawet jak miało to miejsce w 1956 i 1970 roku zniszczenia mola i nabrzeży cumowniczych. Po dokonanych przez spiętrzone kry i wysoką wodę zniszczeniach trzeba było niemal od podstaw odbudowywać portowe umocnienia i kamienne molo. W wielkiej akcji udzielenia pomocy Kamminke z innych miejscowości powiatu przetransportowano tu ponad 5000 ton kamieni i wielkie ilości betonowego gruzu dla likwidacji zniszczeń. Mimo takich przypadków porcik funkcjonował całkiem dobrze a wędzone węgorze z Kamminke i świeże sandacze cieszyły się zasłużoną renomą nawet w Berlinie.
Ponad stuletnia już restauracja u stóp wzgórza Golm.(fot. Archiwum autora )
Ta niezła koniunktura załamała się na czas jakiś po politycznym przewrocie 1990 roku. Zalewowe rybactwo podupadło, tak jak i po stronie polskiej, urlopowicze odpłynęli na Wyspy Kanaryjskie czy Baleary. Wkrótce jednakowoż sytuacja się odmieniła. Kamminke stało się miejscem stacjonowania stateczków krążących miedzy polskimi i niemieckimi portami z wolnocłowymi towarami, a alkoholem i papierosami przede wszystkim. A potem, gdy byłym mieszkańcom NRD przeszedł już apetyt na Baleary i Hiszpanię, niezwykły urok i spokój rybackiej osady nad Zalewem znów przyciągać zaczął tysiące gości. Dzisiaj, licząca niespełna 300 mieszkańców osada, nie oddzielona już granicznym szlabanem od Polski wabi swym urokiem licznych turystów z obu krajów. ..Poza pełnymi uroku zakątkami nad Zalewem, przemiłą portową knajpką miejscowego pana burmistrza, pieszych i zmotoryzowanych przyciąga też historia. Stąd bowiem rozpoczyna się szlak na wzgórze Golm, największy wojenny cmentarz Niemiec. O nim nieco więcej w następnym odcinku.
źródło: www.iswinoujscie.pl
Ten burmistrz to zwikly ham i prostak
Możnowładcy słowiańscy odsunięci zostali od wpływów politycznych za czasów Barnima I, zajęli się powiększaniem swoich posiadłości na wschód od Iny i Regi. Rodzima szlachta zaczęła tracić wpływy wśród drobniejszych współrodowców, znacznie ważniejszą rolę zaczęła odgrywać hierarchiczna zależność lenna niż więzi krwi. Polscy możnowładcy odsuwani od wpływów, emigrowali na wschód, bądź znajdowali służbę na dworach Piastów. Klasycznym przykładem są losy pomorskiego rodu Kamyków, którzy w 1307 r. sprzedali swoje dobra koło Uznamia w ręce niemieckie i przenieśli się w okolice Koszalina, skąd rozprzestrzenili się po całym Pomorzu Środkowym. Dobra swoje posiadali zarówno w Wełdkówku (gmina Tychowo), jak i Strachocinie (gmina Będzino) – siedziba rodu rodu, w Rusowie (gmina Ustronie Morskie), w Leszczynie i Jaglanie i Dębicy (gmina Rymań), ale również przejściowo w Pomianowie (gmina Białogard) i Laskach (gmina Białogard). O wielkości rodu von Kamee (taką pisownię swojego nazwiska przyjęli), świadczy XIX-wieczny zespół pałacowo-parkowy w Strzekęcinie koło Koszalina, składający się okazałego eklektycznego pałacu o bardzo widocznych elementach charakterystycznych dla angielskiego neogotyku i ponad 30 ha parku krajobrazowego. Całość uzupełnia neoklasycystyczny dwór oraz zabudowania folwarczne.
Nie masz racji 08.45 poczytaj sobie o Mieszku I!Te tereny aż po Grajswald były słowiańskie!Prusacy odkupili Pomorze od Szwedów itd.poczytaj u źródeł zanim kogoś wyślesz na leczenie.
W Senacie trwają prace nad ustawa aby Wieś płaciła za śmieci od osoby tak jak w Mieście a nie od kosza na smieci
trudno żeby było brudno jeśli tam mieszka 300 osób, a u nas ponad 40, 000... nie mówiąc już, że oni wywalają śmieci w naszych lasach.
Przespacerujcie się uliczkami Kamminke - czysto nie widać śmieci w okolicy nie ma dzikich wysypisk...ale to sprawa ludzi tam mieszkających. Porównując do nas to można powiedzieć o nas " polnische wirszaft " to słowo oznacza bałagan i brak kultury- nie umiemy się rządzić.
tam jest też ośrodek spotkań młodzieży, który się przyczynia do kontaktów i pojednania polsko-niemieckiego, szczególnie pośród młodzieży z obydwóch państw. Byłam tam i życzę owocnej pracy tamtejszemu zespołowi!! Pokój trzeba tworzyć, a wy jesteście the best!! pozdrawiam Izolda
Przeczytaj, zanim się wymądrzysz: usedom01.republika.pl/
super wioseczka, otwiera sie na nas Polakow, a rybka u Pana Hartmanna na cypelu najlepsza i za przystepna cene!!
co to za gadka szmatka" swojsko brzmiące"? znowu jakaś sugestia durna ze niby to tereny slowianskie? lecz sie czlowieku co piszesz takie bzdury. Te ziemie lacznie z tymi na których mieszkasz od wieków byly niemieckie i to Niemcy zostawili tutaj to co piekne. Wy slowianie i ta wasza kultura to drewniane chaty pod kijowem. No co za ignorant pseudo naukowy.
kochani chodzi o urokliwe miejsce a nie o lingwistów. Płytkie te uwagi, a wieś jak z bajki:))
Do mądrali Prof.Miodek- sprawdź sobie W Google, a później wymądrzaj się na temat poprawności odmiany ''Karsibór''
Komu, jak komu, ale Panu doktorowi nie przystoi nieprawidłowo odmieniać nazwę miejscowości Karsibór...
W związku z rewitalizacją cmentarza przy ul.Chopina na park może panie Pluciński warto by przypomnieć co nieco o cmentarzach które kiedyś były w naszym mieście.
15:27 - Maślankiewiczowi chodziło zapewne o to gdzie są Wygrzany bo w sumie ja mieszkam tu od urodzenia ale też pierwsze słyszę... :)
Maślankiewicz, mostek jest na przedłużeniu takiej krótkiej uliczki lekko zakręcającej, odchodzącej od placu z pętlą autobusów 3 i 4 na końcu Krzywej. -Z mostka można podziwiać ścielące się na równinie granicznej u stóp masywu Golmu, mgły. Przez dzielący dwa państwa szeroki rów melioracyjny przepływały dziki, dziś kulturalnie może przechodzą mostkiem, by ryć pod polskimi działkami.-Donnerwetter!
Zalew tak blisko centrum Świnoujścia! A SLD co robi? Rączka rączkę myje?Jakieś domki powklejano na działkach, a przystani brak!---A co do Kamminke, to pamiętam rozmowę z tambylcem-Na początku obrzędy wstępne-Po niemiecku ja nie umiem, to po... angielsku? Nie umie. To...po rosyjsku? Daaaa! No i tak rozmawialiśmy w języku Lenina, bo chłopina był pogranicznikiem za Komuny, to z tawariszczami się musiał dogadać.-Komplementy sobie prawiliśmy, ja że ładnie u nich, on że u nas. Pewnie miał na myśli Agatowską bez tatuażu, bo to jedyne co w sensie estetycznym wyszło eSeLDziakom.
Gość Środa [30.05.2012, 17:14] [IP: 80.245.190.*]jest Nas wielu miłośników:))..Pozdrawiam.
Krajobraz Roku 22.05.1993r-Miedzynarodowa Organizacja Przyjaciół Przyrody P.S.Rok poniżej nieprawidłowy
Krajobraz 2000r.!!
Lubię tam pojechać na rowerze, cisza, spokój, bezwietrznie. Bardzo miły pan z tawerny zaprasza nas Polaków kolejny raz do odwiedzenia Kamminke.
Panie Józefie, jak zwykle ciekawie, ze znawstwem, wiedzą, bez narodowościowych uprzedzeń i nacjonalizmów. Dziękuje.
A ten mostek w Wygrzanach, to znaczy gdzie?
byłam, pięknie czysto schludnie wójt pracuje jak potrzeba nie pierdzi w stołek cały tydzien, tylko dostępny jest jak potrzeby sa mieszkanców, a rybka smaczna, swieża poprostu cudo!!
KARRAMBA!