Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [06.02.2012, 00:15:02] • Świnoujście
Warszów i osiedla na wschodnim brzegu Świny /6/
Tzw „ winkiel” obowiązkowo noszony na odzieży przez polskich robotników przymusowych,pracujących w III Rzeszy.(fot. Archiwum autora
)
W odcinku poprzednim pisałem o tym jak w okresie II wojny światowej spokojny niegdyś i sielankowy niemal Warszów, zamienił się w ważne zaplecze techniczne i gospodarcze, bazy Kriegsmarine u ujścia Świny. Podobną metamorfozę przeszły także pobliskie osiedla. Ważną rolę w tym procesie odgrywała obecność i praca robotników przymusowych.
Robotnicy przymusowi to zagadnienie szersze, związane z funkcjonowaniem gospodarki wojennej III Rzeszy w okresie II wojny światowej. W wyniku masowych wcieleń do wojska, niemieckie przedsiębiorstwa pracujące dla potrzeb wojennych jak i cywilne, odczuwały dotkliwy deficyt siły roboczej. Występujące braki zastępowano pracą robotników zwożonych z podbitych krajów niemal całej Europy. Według orientacyjnych szacunków byo ich blisko 10 milionów. W pierwszym rzędzie, działając niezgodnie z konwencją genewską, do pracy wykorzystywano jeńców wojennych a następnie cywilnych robotników przymusowych. Nie inaczej było w przypadku Świnoujście, w którym w czasie wojny także zlokalizowano po obu stronach miasta kilka obozów dla obcych robotników zatrudnionych w wojskowych zakładach po obu stronach cieśniny. Na interesującej nas wschodniej stronie wymienić można dwa obozy pracy, których istnienie udokumentowane jest w opracowaniach historycznych i relacjach osób przebywających w tym okresie w Świnoujściu.
Grupa jeńców wojennych zatrudnionych na wyspie Wolin,1942 r. (fot. Archiwum autora
)
Jak wynika z relacji byłych robotników przymusowych, w obu stoczniach zatrudnieni byli przede wszystkim robotnicy z Francji i Holandii oraz jeńcy wojenni, w tym także Polacy, skoszarowani m.in. w zbudowanych w tej dzielnicy barakach.
Obozem najlepiej znanym był ten, w którym skoszarowani byli pracownicy MAUREB ( Marine Ausristung und Reparatur Betrieb – przedsiębiorstwa zaopatrzeniowo – naprawczego marynarki ). Znajdował się on na pograniczu Ostswine i nieistniejącej już wioski Klüss, w rejonie styku ulic Ludzi Morza i Sołtana, tam gdzie obecnie znajdują się dawne baraki, zamieszkałe niegdyś przez budowniczych Bazy Rybackiej w Świnoujściu. Kwaterowali tam Francuzi, Holendrzy, Belgowie, którzy byli zatrudnieni w wymienionym wyżej MAUREB. Jak przekazał to w swej relacji publikowanej przed parunastu laty na łamach Wyspiarza, zatrudniony tam niegdyś obywatel francuski pan Eugene Terier, w wyniku bombardowania Świnoujścia w dniu 12 marca 1945 roku, większość obozowych baraków została zniszczona. Zginęło przy tym 27 zatrudnionych tam robotników.
Reprodukcja dyplomu szachowego z obozu pracy przymusowej w Klüss, 1942 r. (fot. Archiwum autora
)
W pobliżu znajdował się jeszcze jeden typowy obóz pracy Arbeitslager Ostswine – Klüss. Położony na wschód od majątku Werder, na terenie nie istniejącej już wsi Klüss, był zamieszkały przez około 200 robotników, w tym także byłych polskich jeńców wojennych. Zatrudniano ich przy wznoszeniu umocnień wojskowych w rejonie Ognica – Przytór, w pobliskiej torpedowni oraz w pracach rolniczych w różnych majątkach na wyspie Wolin. Obóz według opinii jednego z osadzonych w nim robotników, zorganizowany został stosunkowo wcześnie, bo już w 1941 r. Początkowo przebywali w nim głównie byli jeńcy Polscy, którzy wyrazili zgodę na zatrudnienie. W latach następnych znaleźli się też tam robotnicy przymusowi innych nacji. Oryginalną pamiątka z okresu pobytu w tym obozie jest narysowany ołówkiem na kartoniku w formacie zeszytowym dyplom, zdobyty przez relacjonującego pana Michała Wrembla zatrudnionego tam przez kilka wojennych lat. Po wojnie osiedlił się on w Płocinie.
Pan Czesław Boniecki obecny mieszkaniec Świnoujścia, jeden z byłych robotników przymusowych w czasach II wojny.(fot. Archiwum autora
)
Przebywający w ostatnim roku wojny w Świnoujściu i zatrudniany jako robotnik przymusowy pan Czesław Boniecki, w publikowanej relacji wspomina, że na Warszowie, w miejscu, gdzie obecnie przebiegają tory kolejowe, obok Straży Pożarnej znajdował się także prowizoryczny obóz jeńców radzieckich. Teren obozu otoczony był drutem kolczastym i nie było tam żadnych baraków. Jeńcy zamiast w pomieszczeniach, gnieździli się w wykopanych przez siebie dołach, przykrytych różnym materiałem, blachami, brezentem, deskami. Prowadzano ich do pracy szosą w kierunku Międzyzdrojów, w grupach liczących po około 30 ludzi. Tragicznie wyglądał ich powrót z pracy. Byli skrajnie wyczerpani. Jedni wspierali się o siebie, inni byli niemal niesieni. W ocenia pana Bonieckiego w obozie mogło ich być około 150.
Robotnicy przymusowi i jeńcy pracujący przy usuwaniu szkód po nalocie.(fot. Archiwum autora
)
Po nalocie na Świnoujście, przez szereg dni przy likwidacji szkód powodowanych nalotem, rozbrajaniu niewypałów, zbieraniu i identyfikacji zwłok, zatrudniani byli skoszarowani robotnicy przymusowi i jeńcy.
Dzieląc się tymi informacjami liczę na uzupełnienia i wskazówki ze strony czytelników odnośnie rozmieszczenia obozów, widocznych jeszcze śladów ich lokalizacji, czy też udostępnienie posiadanych pamiątek związanych z pracą niewolników III Rzeszy.
źródło: www.iswinoujscie.pl
Gościu z 11:53 nie zaśmiecaj.
na fotce.., mały Donald pomaga dziadkowi przy pracy ??
Dziękuję, za kolejny interesujący artykół...
W dzisiejszych czasach przydaliby się tacy pracownicy przymusowi. Chociaż popatrzeć na dzisiejszą rzeczywistość, to są.
Obecnie róg Czeskiej i Kasztanowej Tam gdzie znajdowało się kino z którego zrobiono hurtownię która się spaliła. W 45 roku był obóz jeńców niemieckich pilnowali go Rosjanie. ...widocznie wykorzystali obóz w którym poprzednio sami przebywali...obok wiaduktu była barykada przy której był posterunek Rosjan i kontrolowali przybywających do Świnoujścia.Wiadukt był lekko uszkodzony bo u nasady od strony Warszowa był lej po bombie (wiadukt istnieje do dzisiaj) lej zasypano gruzem i naprawiono drogę W lesie jak się szło na skróty do stoczni widać jeszcze dzisiaj fundamenty baraczków Nie było tam śladów skutków bombardowania - tylko były spalone. Albo spalili Niemcy albo od działek mustangów bo" boysy" lubieli sobie postrzelać z działek pokładowych samolotu, ślady po pociskach były widoczne na dachach budynków.
Niesłychanie ciekawe. Brawo Panie Doktorze!
Do autora.W lesie przy ulicy Szkolnej także znajdował się obóz dla pracowników przymusowych.Zachowały się po nim pewne szczegóły, przetrzymywani tam byli min.Polacy.W Świnoujściu najprawdopodobniej żyje jeszcze człowiek z którym kiedyś rozmawiałem i opowiadał mi jak był tam przetrzymywany.