Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [17.10.2011, 07:19:11] • Świnoujście
Dawne pomorskie drogi
Tak wyglądały przed wiekami najważniejsze nawet pomorskie drogi.(fot. Archiwum autora
)
W czasach wszechobecnego Internetu, telefonów komórkowych i innych cudów techniki łącznościowej, trudno sobie wyobrazić, że przez tysiąclecia komunikację między ludźmi i kulturami utrzymywano za pośrednictwem szlaków handlowych, gościńców jak też rzek i szlaków morskich.
Głownie były to jednak drogi, lub to, co tak kiedyś nazywano. Przetarte w leśnych gęstwinach trakty, omijające liczne bagna i inne przeszkody, służyły kontaktom między zamieszkujących region plemionami, później kupcom, urzędnikom książęcym, czy wędrowcom. Ale nie tylko. Również nieproszonym gościom - najeźdźcom z sąsiednich czy dalszych krajów.
Powyższe jest prologiem do krótkiego zarysu dziejów pomorskich dróg, w tym także w najbliższym nam, wolińsko-uznamskim regionie. Wbrew pozorom jest to nawet ciekawa historia.
Przez długie wieki wszystkie pomorskie drogi, w tym także te najważniejsze, państwowe, były według współczesnych klasyfikacji drogami polnymi. Najstarsza zachodniopomorska droga bita (dziś się mówi utwardzona) pochodzi z XVI wieku i stanowiła ją grobla usypana na grząskim miejscami odcinku między Szczecinem a dzisiejszym Szczecin Dąbiem, wtedy samodzielną miejscowością. Na jej koronie położony została brukowana droga, która przetrwała wieki i jest faktycznie podłożem obecnej szosy łączącej Szczecin z jego dzielnicą Dąbie.
Minąć musiało niemal trzy wieki, zanim coś na pomorskich drogach znów dziać się zaczęło. A działo się to wszystko powoli jako że region był bardzo ubogi, dodatkowo niszczony licznymi wojnami. Dobrze już zarysowaną sieć dróg stanowiły szerokie, przeważnie piaszczyste, lub błotniste, nie utwardzone gościńce. Podczas suszy, wyładowane wozy tonęły zatem w piasku, a jesienną czy zimową porą, w błotnym grzęzawisku. Niezależnie więc od pory roku i pogody, ówcześni podróżni mieli zawsze powody do narzekań. Przez Pomorze zaś przechodziły wówczas trzy bardzo ważne szlaki handlowe: z Brandenburgii do Gdańska, ze Szczecina na Kujawy i wreszcie z wysp Uznam i Wolin t.zw. droga rybna, idąca na południe przez Stargard, Poznań na Śląsk. Dzięki tej ostatniej, ryby złowione w Bałtyku, trafiały na stoły w Wielkopolsce czy na Śląsku.
Typowa niegdyś pomorska droga.(fot. Archiwum autora
)
Jak już wspomniałem jeszcze na początku XIX wieku, co także widać na wielu rycinach z tamtych czasów, wszystkie drogi, w tym także te najważniejsze, państwowe, były faktycznie drogami polnymi. Drogi krajowe różniły się od lokalnych oznakowaniem kamieniami milowymi pokazującymi odległość do celu ( zwykle stolicy). Tu na Pomorzu odległość była podawana w milach pruskich (1 mila pruska = 7.532 m). Zwykle też drogi państwowe, jako te służące m.in. poczcie, dyliżansom i przemarszom wojsk, zaopatrzone były w bardziej trwałe, pewniejsze przeprawy przez rzeki i mokradła. I tak było wiele wieków.
Przydrożny kamień milowy z okolic Berlina. (fot. wikipedia.pl
)
Na większą skalę, budowę twardych nawierzchni na pomorskich drogach rozpoczęto właściwie od lat dwudziestych XIX wieku. Był to bowiem warunek sprawnego administrowania i rozwoju gospodarczego regionu, oraz aktywizacji handlu i rozwoju produkcji rolnej dużych junkierskich gospodarstw. W odróżnieniu od dotychczasowych dróg polnych, czyli naturalnych, główne drogi, które pokryte zostały ubitym tłuczniem, "kocimi łbami" lub kostką brukową, nazywano " drogami sztucznymi " (Kunststrasse, Chaussee). Zważywszy na ówczesne natężenie ruchu i rodzaj środków lokomocji, były te drogi praktycznie niezniszczalne. Potwierdza to jeszcze dziś ich stan, w miejscach gdzie się ostały.
O ile dla zbytu zboża, buraków czy ziemniaków, twarde drogi były bardzo przydatne, to w niektórych dziedzinach spowodowały regres. Tak było n.p. z tradycyjnym handlem trzodą chlewną. Trzeba bowiem wiedzieć, że dawnymi czasy, późna jesień to był okres przeganiania przez Pomorze ogromnych nieraz stad świń. Wielkie hordy wypasionych w bukowych i dębowych lasach Wielkopolski czworonogów, wędrowały drogami do portu w Szczecinie, albo jeszcze dalej na północ i zachód. Takie zagony świnek docierały nawet na wyspy Wolin i Uznam. Na szlakach przegonów organizowane były stacje, gospody z zagrodami, mieszczącymi nieraz do 2-ch tysięcy chrząkających wędrowców. Znużone świnki zażywały tam odpoczynku i dokarmiane były parzonym grochem i ziemniakami, by nie straciły krągłości swych eksportowych boczków.
Tak mógł wyglądać zasłużony odpoczynek świnek wędrowniczek. (fot. Archiwum autora
)
Dla wytrenowanych na leśnych pastwiskach kłapouchów, pokonywanie piaszczystych lub błotnistych dróg, było fraszką. Gorzej, gdy przyszło kopytkować bez trzewiczków, po brukowanej nawierzchni szosy. Z czasem więc owe przegony świńskich stad ustały, tym bardziej, że zostały też prawnie zakazane. Podobnie było z gąskami także wędrującymi niegdyś w tysięcznych stadach z Wielkopolski przez Pomorze. W początkach XIX wieku te handlowe, gęsie perygrynacje, zostały także zakazane.
Jesienią na pomorskich traktach szarogęsiły się gęsi. (fot. Archiwum autora
)
Wraz z budową szos, w początkach XIX w. na pomorskich drogach pojawiły się psie zaprzęgi. Pozostawało to w ścisłym związku z przysłowiową niegdyś pomorską biedą. Z braku innego zwierzęcia pociągowego, wędrowni drobni kupcy, posługiwali się wózkami zaprzęgniętymi w pieski pociągowe. Zaprzęgi te były bardzo wytrwałe, pokonywały dziennie do 70 kilometrów. W 1850 r. doszło nawet do swoistego wyścigu między psim zaprzęgiem, a dyliżansem pocztowym. Na odcinku ze Szczecina do Stargardu, zwycięskim okazał się psi team.
Wędrowny handlarz z wózkiem ciągniętym przez psa, dość częsty niegdyś widok na pomorskich drogach. (fot. Archiwum autora
)
Jeśli przypominamy sobie niegdyś obowiązującą lekturę szkolną „Placówka” Bolesława Prusa, to takim właśnie psim zaprzęgiem na wieś gdzie mieszkał rolnik Ślimak, przybył niemiecki kolonista.
O tym, jak pomorskie bite drogi budowano, opowiem w następnym odcinku.
źródło: www.iswinoujscie.pl
Tak jest do dzisiaj w Świnoujściu.
tak tez wygladały drogi w polsce przedwojennej.i to nie jest bajer tylko tak było.
wystarczy wejsc na iswinoujscie i po lewej kliknac na s.w.i tam sa wszystkie artykuły
Pan Józef znów zaprosił na ciekawą lekcje historii, dziekujemy P.S. Proszę nie ustawać w tych jakże zacnych działaniach edukacyjnych
Bardzo ciekawy artykuł. Od jakiegos czasu znajduje podobne na iSwinoujscie i prosze o następne. Pozdrowienia z Gdyni.
więcej o starych drogach proszę;) Juz ich nie ma ale zostały równo sadzone stare drzewa...
A było o Sankowej?
ale to już było
Artyuł jak zawsze na poziomie.Mam prośbę napisz Pan historię hali sportwej przy ul.Piłsudzkiego idawnym stadionie za amfiteatrem.Sprowokował mnj ten artykuł oSiR.Miszkam w tym mieści przeszło60 lat.
Dzięki za świetny artykuł, czekamy na więcej :)