niezalezna.pl • Poniedziałek [08.06.2009, 07:07:30] • Polska

CO ZWYKŁY POLAK MA ŚWIĘTOWAĆ 4 CZERWCA?

CO ZWYKŁY POLAK MA ŚWIĘTOWAĆ 4 CZERWCA?

fot. iswinoujscie.pl

Miało być powszechne uwłaszczenie, uczciwa prywatyzacja w Narodowych Funduszach Inwestycyjnych, 100 milionów dla każdego Polaka, Otwarte Fundusze Emerytalne wypracowujące wysokie emerytury. Są: głodowe emerytury dla zwykłych obywateli, a bajońskie dla oficerów „wojskówki” - wykonawców stanu wojennego; sprzedane banki, stocznie i huty.

Zniknęły pieniądze z prywatyzacji, ale jest dług publiczny skarbu państwa: 650 mld zł (za Gierka był 20 mld) do spłacenia przez obywateli. I przymiarki do sprzedaży szpitali oraz PZU. Są fortuny byłych esbeków, sekretarzy PZPR i ich rodzin. I wiązanie końca z końcem zwykłych Polaków. Taką cenę zapłaciliśmy za Okrągły Stół i Magdalenkę i tzw. transformację.

W 1938 roku, przed wybuchem II wojny światowej, poziom zamożności Polaków - po 20 latach niepodległości w kraju odrabiającym zapóźnienie po 123 latach rozbiorów - nie ustępował zamożnością przeciętnemu Włochowi, a przewyższał Greka czy Portugalczyka. W 2009 r., po 20 latach niepodległości od komunizmu, ok. 60 % Polaków nie ma żadnych oszczędności, 40 % zalicza się do „wykluczonych finansowo” (termin określający osoby, które z powodu niskich dochodów nie mogą korzystać np. z usług bankowych). Gorszy wskaźnik w UE jest tylko na Łotwie. Porównywalnie w Danii, Belgii, Holandii czy Luksemburgu „wykluczenie finansowe” dotyczy najwyżej 1 % obywateli tych państw – tak wynika z badań Komisji Europejskiej. Polacy w większości nie posiadają znaczących oszczędności, przeciwnie - są zadłużeni.

Dług w kredytach hipotecznych Polaków wynosi 200 mld zł, z czego 70 % we frankach szwajcarskich. Zaległe płatności wynikające z niespłacanych kredytów, opłat leasingowych, a także opłat za energię elektryczną, usługi telekomunikacyjne lub czynsz za mieszkanie wynoszą już ponad 8 mld zł. Zadłużone na niespotykaną dotąd skalę jest też państwo.

Dług Skarbu Państwa wynosi ok. 650 mld zł, dług zagraniczny - 190 mld euro, zadłużenie banków komercyjnych, które są własnością kapitału zagranicznego - 30-40 mld euro. Rośnie zadłużenie samorządów, dziś wynosi około 30 mld zł., zadłużenie szpitali – 10 mld, PKP – 6 mld zł. Itd. Musimy zaciągnąć za granicą 155 mld zł nowych długów, żeby oddać stare. Za Gierka, gdy mówiło się o ogromnym zadłużeniu kraju, mieliśmy ponad 20 mld zł długu za granicą, ale mieliśmy majątek narodowy (choć w wiadomym stanie). Dzisiaj majątek narodowy jest w większości sprzedany. Powinniśmy więc opływać w luksusy. Tymczasem długi są nieporównanie większe. Nie zbudowano od upadku PRL sieci autostrad, szybkich linii kolejowych itp. Gdzie są więc pieniądze z prywatyzacji? Według niektórych analityków finansowych wyjechały z Polski.

Kto ma banki, ten ma władzę

Skandaliczna prywatyzacja, a właściwie wyprzedaż polskiego sektora bankowego dzisiaj wystawia nam rachunek. Wszystko zaczęło się na początku 1989 roku w czasie Okrągłego Stołu. W lutym 1989 r. z Narodowego Banku Polskiego wydzielono dziewięć banków: Bank Przemysłowo-Handlowy, Powszechny Bank Kredytowy, Bank Zachodni, Wielkopolski Bank Kredytowy, Bank Gdański, Powszechny Bank Gospodarczy w Łodzi (PBG), Bank Depozytowo-Kredytowy w Lublinie (BDK), Pomorski Bank Kredytowy w Szczecinie (PBKS) i Bank Śląski. Banki te szybko znalazły inwestorów zagranicznych, wprowadzono je na giełdę i sprywatyzowano.

Krwioobieg gospodarki jakim jest sektor bankowy jest już w ponad 70 % w rękach kapitału zagranicznego. Kto ma banki, ten ma realną władzę nad państwem. To zachodni właściciele decydują, czy i jakim przedsiębiorstwom polskim udzielić kredytów i na jakich warunkach, a którym nie, doprowadzając je do upadku. Współwinnym tej sytuacji jest Leszek Balcerowicz i kolejne rządy.

Sejm wolnej RP storpedował działalność komisji śledczej ds. banków, których prywatyzacja odbiła się tragicznie na losach milionów Polaków, utworzył natomiast komisję, która ma udowodnić, że jedna osoba, posłanka SLD Barbara Blida, była nieskazitelnie czystą osobą.

Konsekwencją prywatyzacji sektora bankowego i nieudolnie, a często celowo sprzedanego za grosze majątku polskiego podmiotom zagranicznym stał się niewyobrażalny transfer pieniędzy z Polski. Tylko w 2008 roku wytransferowano około 80 mld zł. Ponad 38 mld zł wypłynęło z Polski poprzez nielegalnie transferowane zyski, ponad 40 mld zł legalnie, na rachunki zagranicznych akcjonariuszy w postaci niespotykanych do tej pory dywidend. Jeżeli tak duże kwoty zysków są transferowane z kraju, dla Polaków i budżetu Polski zostaje niewiele.

Minister skarbu rządu PO, Aleksander Grad, zapowiedział prywatyzację kolejnych banków, ostatnich, w których udziały ma państwo polskie: PKO BP, Banku Ochrony Środowiska, Banku Gospodarki Żywnościowej. Ludzie Balcerowicza już opanowali kluczowe stanowiska w banku PKO BP, ostatnim dużym banku komercyjnym, który pozostał w polskich rękach. Prawdopodobnie już w lipcu br. zostanie przeprowadzona emisja akcji banku o wartości ponad 5 mld zł, które trafią m.in. na rynek amerykański. Zdaniem analityków finansowych, Skarb Państwa może utracić kontrolę nad tym bankiem.

Sprzedać co się da

Taka sama sytuacja dotyczy polskich stoczni, które na oczach opinii publicznej sprzedano za grosze, po cenie niższej niż wartość gruntów należących do stoczni, niesprecyzowanemu inwestorowi, a ludzie poszli na bruk. Tymczasem Polska Żegluga Morska zamawia statki w Chinach.

Zasadniczym elementem przemian ustrojowych po 1989 r. stał się proces prywatyzacji majątku państwowego. Sterowali nim ludzie z PRL-owskich służb specjalnych i ich następcy z: UOP, WSW, potem WSI. Umożliwiło to wybranym przez nich osobom lub firmom przejmowanie akcji lub udziałów przedsiębiorstw państwowych.

Gdy w naszym kraju trwała tzw. transformacja ustrojowa gospodarki, napływał (i nadal napływa) do Polski różny kapitał, niekiedy spekulacyjny, często wcześniej wyprowadzony z naszego kraju na przełomie lat 80. i 90. Teraz wraca już jako „wyprany”. Kapitał ten trafiał szczególnie do branż, gdzie można było zrobić łatwy interes. Przykładowo taką branżą, która została przejęta przez tajemnicze spółki, były zakłady przemysłu spirytusowego. Polmos Łańcut nabyła tajemniczna firma Caribbean Distillers Corporation Limited, zarejestrowana w karaibskim obszarze podatkowym. Kupiła ona w 2002 r. od Ministerstwa Skarbu Państwa 85% akcji Polmosu Łańcut za 14 mln zł. Same znaki towarowe trzech wódek produkowanych w tym Polmosie były wyceniane na ok. 50 mln zł.

Także zarządca komisaryczny Zakładów Przemysłu Spirytusowego Polmos w Żyrardowie pozbył się 90% majątku prywatyzowanego przedsiębiorstwa. Przez 21 lat, zgodnie z umową, cały zysk Polmosu z produkcji „Belvedere” trafi na konto amerykańskiej firmy Phillips Millenium. Podobna sytuacja miała miejsce w Polmosie Lublin. Obecna sprawa posła Palikota może rzucić na te prywatyzacje nowe światło.

Na zbliżonych do opisanego modelu zasadach sprzedano niemal wszystkie cenne zakłady i fabryki. Kierowały tym procederem spółki wywiadu UOP, m.in. spółka T. (w jej zarządzie był Edward Mazur), która przygotowała prywatyzację około 200 firm państwowych, w tym banków, FSO, Huty Warszawa, FSM, cegielni, cementowni. Z tych prywatyzacji prowizje dostawali ludzie ze służb specjalnych, którzy to organizowali. W latach 90. utworzono nawet w UOP Departament Ochrony Ekonomicznych Interesów Państwa, który de facto zajmował się prywatyzacją, przejmowaniem nieruchomości, a także handlem bronią, narkotykami.
Wyprzedaż majątku narodowego trwa. Plany prywatyzacyjne rządu PO zakładają sprzedanie szpitali i kolejnych dochodowych zakładów, między innymi takich firm jak: Enea, dwóch kopalni węgla brunatnego, Zespołu Elektrowni Pątnów - Adamów - Konin, grupy firm chemicznych ZAT, Ciech, Giełdy Papierów Wartościowych. A tylko zysk netto w 2007 roku Ciechu wyniósł 235,2 mln zł, GPW – 135,2 mln zł, Enei – 521,5 mln zł.

Złodziejskie NFI

Narodowe Fundusze Inwestycyjne to jeden z najbardziej nieudanych polskich projektów prywatyzacyjnych. Oddano prywatnym firmom, zarządzającym funduszami, kontrolę nad państwowymi spółkami, które kupowane fabryki szybko ograbiały z majątku, a zatrudnieni w nich tracili pracę, po czym sprzedawano je po zaniżonych cenach. Nadzór właścicielski nad wszystkimi przedsiębiorstwami oddano ministrowi skarbu, czyli w praktyce rządzącemu obozowi politycznemu. Do piętnastu NFI wniesiono akcje 512 państwowych firm (tylko przedsiębiorstwa o dobrej kondycji ekonomicznej), przekształconych w jednoosobowe spółki skarbu państwa. 10% produkcyjnego majątku narodowego zgromadzonego w funduszach, eksperci wycenili wówczas na 27 bilonów złotych...

Źródło: https://iswinoujscie.pl/artykuly/9854/