Dzisiejszy "Dziennik" opisał skomplikowaną piramidę finansową, z której istnienia Palikot może czerpać spore zyski. Jak pisze gazeta, poseł PO od dwóch lat jest winien ponad 2 mln euro luksemburskiej spółce Central European Private Investments (CEPI).
"CEPI do niedawna należała do samego Palikota. Jest skromną spółką o kapitale 100 tys. euro. Z jej sprawozdań finansowych wynika, że poseł Platformy w 2007 r. pożyczył od niej w sumie 20 razy więcej, bo aż 2 mln euro." - czytamy w "Dzienniku". Autor tekstu dodaje, że CEPI pożycza pieniądze od cypryjskiej firmy Decleora, której adresem jest skrzynka pocztowa w turystycznym mieście Limassol.
Udziałowcem cypryjskiej Decleory została w 2008 r. fundacja New Age Private Foundation z Curacao na Antylach Holenderskich. "New Age Private Foundation używa na Curacao tego samego adresu co JP Family Foundation. Maria Nowińska, była żona polityka PO, twierdzi, że właśnie przez fundację JP Palikot wyprowadzał ich wspólny majątek w 2004 r. Palikot utrzymuje, że niczego nie wyprowadzał i nie ma związków z obiema fundacjami w raju podatkowym." - pisze "Dziennik".
Jak sprawdził portal Niezalezna.pl, cypryjska Decleora już od jakiegoś czasu ma związki z Palikotem, choć sam poseł w wiadomości przesłanej wczoraj "Dziennikowi" stwierdził, że "nie wie, do kogo należy cypryjska spółka." Tymczasem 25 maja 2007 r. Palikot pozbył się na rzecz tej "nieznanej" mu firmy 10 tysięcy udziałów Polmos Investment - spółki, na której czele stoi dziś Waldemar Wasiluk (były szef Polmosu Lublin i znajomy Palikota). Wartość udziałów, które przejęła Decleora, to według KRS - 5 milionów złotych.
Jak pisze "Dziennik" - Janusz Palikot nie ujawnił w swoich oświadczeniach majątkowych dokładnych kwot, jakie zarabiał na skomplikowanych transakcjach z udziałem spółek zarejestrowanych w rajach podatkowych. Czy dlatego udaje, że nie wie nic o cypryjskiej firmie Decleora?
Grzegorz Wierzchołowski