Dr Józef Pluciński • Środa [27.05.2009, 08:36:05] • Świnoujście

Szalety publiczne Świnoujścia

Szalety publiczne Świnoujścia

Zabytkowa już ubikacja publiczna przy ul. Matejki( fot. Bartek Wutke )

Do podjęcia tego, powiedzmy, niezbyt pachnącego tematu, zachęcił mnie „siusiający” temat poniedziałkowego felietonu na tym portalu. Z natury rzeczy jest to bowiem temat odwieczny, szczególnie dokuczliwy w czasach, gdy na każdym niemal narożniku nabyć można i na poczekaniu spożyć piwo. Za ułatwieniem spożycia nie poszły bowiem ułatwienia w oddaniu nadmiaru płynów jak też ukształtowanie stosownych do XXI wieku zachowań

Z urządzeniami tymi, jako żywo mamy stałe kłopoty. Pamiętam sprzed dwóch czy trzech lat heroiczne wręcz, a daremne poczynania magistrackich urzędników, by chluba ojców miasta, czyli ulokowana przy plaży prześliczna wygódka, nie tylko do oglądania, ale i do innych, przewidzianych dla niej czynności, służyć mogła. Ów nadmorski wychodek, po tym, jak już wszyscy się nim nachwalili, zatkał się i dłuższy czas nie było siły, aby go odetkać. Na łamach miejscowej prasy, chyba więcej o nim wówczas pisano niż o bezrobociu, szpitalu czy szkołach. Dziś te niezbędne instalacje są też przedmiotem chluby, tyle że po sezonie letnim są zamykane, a tak na co dzień, trzeba za ich użytkowanie płacić. Jest cicha nadzieja, że czekający nas w najbliższych latach wyborczy serial, coś w tej materii zmieni. No i trudno się temu dziwić, w takiej sytuacji nawet wychodkowe problemy nabierają politycznego znaczenia.
Dzieje naszego miasta pokazują że poprzednicy miłościwie nam panujących, również te problemy mieli, z tym, że chyba potrafili je całkiem zgrabnie rozwiązywać. Do dyspozycji mieli wprawdzie mniej urzędników, naczelników, dyrektorów, sekretarek i komputerów, ale może więcej tego, czego akurat obecnym, zapatrzonym w swą wielkość, brak. Nie pogłębiając tego drażliwego tematu, zapraszam na spacer po historii miasta, na spotkanie z tym, niezbyt pachnącym tematem.
Ponieważ już przed ponad 200 laty, kiedy to dopiero osada nad Świną stawała się miastem, naturalne dla ludzi potrzeby również istniały, ówczesny burmistrz, także ów problem widział. Wyraz temu dał w regulaminie porządkowym miasta z 1775 r., w którym to zabronił wylewania zawartości nocników na ulicę, nakazując czynienie tego do wykopanych i odpowiednio zabudowanych dołów kloacznych, nazywanych „Faulgrube”. Niestety nie zachowały się bliższe szczegóły techniczne owych dołów, czy sposobów ich oczyszczania. Z całą pewnością jednak żadnych zatykających się pomp nie miały i jakoś funkcjonowały. Nad przestrzeganiem nakazanego porządku czuwał strażnik miejski. Mimo, że był jeden i piechotą chodził, działał całkiem skutecznie. Nic dziwnego, bo kara za brak poszanowania dla burmistrzowskich poleceń sanitarnych, była materialnie bardzo dotkliwa.

Szalety publiczne Świnoujścia

Kolekcja naczyń nocnych z XIX w., w jednym z niemieckich muzeów( fot. wikipedia.pl )

Wielki w tym względzie postęp nastąpił, wraz z przybyciem do miasta w 1828 roku dr Richarda Kinda, który to powołany został na stanowisko Kreisphisikusa, czyli mówiąc dzisiejszym językiem, lekarza powiatowego. Był on jednym z twórców i realizatorów pomysłu powstania w Świnoujściu kąpieliska morskiego i zgodnie ze swymi kompetencjami, dbał o stworzenie niezbędnych ku temu warunków sanitarnych. Wykorzystując swe kompetencje, rzeczony dr Kind, wyegzekwował wybudowanie na zapleczu każdego domostwa, drewnianej wygódki z szambem. Do obowiązków właściciela należało odkażanie wapnem tych obiektów i okresowe ich czyszczenie.

Szalety publiczne Świnoujścia

Wóz sanitarny używany w XIX w do oczyszczania szamb i dołów kloacznych( fot. Archiwum )

Szczególnie rygorystycznie przepisy sanitarne były egzekwowane po roku 1831, kiedy to, przez Pomorze przeszła epidemia cholery, w wyniku której zmarło także w Świnoujściu kilkadziesiąt osób. Groza sytuacji sprawiła, że bez większych oporów, realizowane były wszelkie zarządzenia sanitarne. W ich wyniku zbudowane zostały w tym czasie, także pierwsze publiczne szalety, w tym jeden w pobliżu plaży, na przedłużeniu obecnej ul. Chrobrego. Tak na marginesie, ulica ta, jako pierwsza została z inicjatywy dr Kinda wybrukowana w 1842 r. W tamtych też okolicach, niejaki Hannemann, zbudował pierwszą nadmorską kawiarnię.
Analiza zachowanej dokumentacji budowlanej hoteli i pensjonatów, wznoszonych w nadmorskiej dzielnicy, na przełomie XIX i XX w. wskazuje, że w zasadzie wszystkie obiekty posiadały te, jakże potrzebne ustronne miejsca, tyle, że na zewnątrz budynku, na terenie posesji.
Swoistą rewolucję przeżyło miasto, gdy zbudowano w nim kanalizację i wodociągi. Na początek bardziej znaczące i zamożne hotele i pensjonaty, zmodernizowały urządzenia sanitarne, a więc łazienki i ubikacje, lokując je na korytarzach. Z czasem, szczególnie po I wojnie światowej, dokonano tego w większości obiektów. A jak to było z tym co stanowi dumę i głęboką troskę naszych ojców miasta, czyli z sanitariatami publicznymi przy promenadzie? A no były, były i to trochę więcej, niż ten jeden czy dwa śliczne, wykafelkowane, ale po sezonie zatkane czy zamknięte.
Już niemal przed 100 laty, ówczesny burmistrz von Grätzel, który burmistrzował od 1901 – 1924 r., zarządził budowę w dzielnicy nadmorskiej niezbędnej ilości pisuarów i toalet bardziej skomplikowanych, służących również damom. W krótkim czasie, jeszcze przed 1914 r., stanęło ich w tamtych okolicach łącznie 32. Szczęśliwym trafem przetrwał do naszych czasów ich wizerunek. Jak widać, brzydkie nie były i co ważne nie zatykały się. Niestety, fizycznie nie przetrwał ani jeden. Ostatnie egzemplarze zniszczyli krasnoarmiejcy po 1945 r., kiedy to cała nadmorska dzielnica została przez nich zajęta. Tu i ówdzie, w czasie prac na promenadzie, przed kilkudziesięciu laty natykano się jeszcze na podziemne pozostałości tych obiektów

Źródło: https://iswinoujscie.pl/artykuly/9681/