Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [11.05.2009, 06:47:05] • Świnoujście
Piloci znad Świny
Świnoujska pilotówka w akcji, 2007 r. fot. W. Ozimek( fot. Archiwum
)
Historia pilotażu jest w naszym rejonie tak stara, jak miejscowa żegluga. Od kiedy bowiem Świna stała się częścią szlaku wodnego do i ze Szczecina, a więc od około połowy XVIII w., poruszanie się bez pilota, znającego doskonale te wody, było niemożliwe. A może inaczej, możliwe, ale bardzo niebezpieczne.
Pierwszymi pilotami, byli rybacy z osad położonych po obydwu stronach ujścia Świny. Wykonywanie tej pracy, było ich obowiązkiem i to wcale nie tak łatwym. Znacznie szerszy niż dzisiaj nurt, szybko zmieniająca się sytuacja pogodowa, bardzo zmienne ukształtowanie dna, liczne przemieszczające się z nurtem mielizny - to było to, co obrzydzało żeglugę nawet najbardziej doświadczonym żeglarzom. Orientować się w tych zawiłościach nawigacyjnych potrafili tylko oni, miejscowi rybacy, znający każdy zakręt, każdy niemal metr szlaku. Zapłata za tę pracę była bardzo niska, stąd też, do dobrowolnego pełnienia służby pilotowej, garnęło się naprawdę niewielu. Tym bardziej, że do pracy mieli oni obowiązek stawienia się z własną łodzią, stanowiącą najczęściej ich jedyny majątek, dziedziczony po ojcu i dziadku.
Sprawy te, były przez szereg lat regulowane miejscowymi, zwyczajowymi przepisami, dopiero od połowy XVIII wieku opierały się na jednolitym, zwartym regulaminie pilotażu. Zakładał on m.in. umundurowanie pilotów na koszt państwa, dla podniesienia ich prestiżu, ustalał obowiązek podejmowania pilota strawą i ciepłym napojem przez szypra prowadzonego statku. Należy tu zaznaczyć, że już w 1743 roku szlak wodny w Świnoujściu obsługiwało 10 pilotów. W dwadzieścia lat później, ustalona została ostatecznie liczba pilotów obsługujących szlak Świny. Nie mogła być ona mniejsza niż 10- ciu morskich i 4-ch śródlądowych, rewirowych, pracujących pod kierownictwem komandora pilotów. Warto tu dodać, że siedzibą komandora zarządzającego pracą wszystkich pilotów, na szlaku od redy portu świnoujskiego, do Szczecina, znajdowała się w Świnoujściu.
Jak wyglądała organizacja pracy pilotów ? Ano odmiennie od dzisiejszej. Przede wszystkim, nie było obecnych środków łączności, co wymagało stałej obserwacji redy portu, przez dyżurnego pilota - obserwatora. Gdy na redzie pojawił się statek, sygnalizujący kodem flagowym chęć wejścia do portu, dyżurny pilot stojący na wieżyczce obserwacyjnej, bił w dzwon, przyzywający pilota do udania się łodzią na redę, do statku. W zależności od pogody, prędzej czy później, pilot stawiał się na pokładzie wzywającego go statku i wprowadzał go, już to do portu w Świnoujściu, już to do samego Szczecina. Nieraz przedłużało to dyżur i nieobecność w domu, do dni kilku, a w okresie ciężkich sztormów do dni kilkunastu.
Wieża obserwacyjna świnoujskich pilotów z XVIII wieku., ( fot. Archiwum
)
Linia brzegowa przebiegała wówczas nieco inaczej, stąd też, gdy w XVIII wieku postawiono w pobliżu brzegu morza, pierwszą wieżę obserwacyjną pilotów, to stała ona w pobliżu dzisiejszego kapitanatu, wówczas nad brzegiem morza. Była to niezbyt wysoka ( 11 m. ) konstrukcja opierająca się na 3-ch drewnianych podstawach, z budką osłaniającą obserwatora na szczycie. Wieża została przez sztormy zniszczona, a w jej miejsce powstał obiekt nowy, pomyślany jako nieco wygodniejsze miejsce schronienia dla pilotów; z wieżą obserwacyjną i ogrzewaną wartownią. Obok domku pilotów, zainstalowano belkę, na której zawieszono dzwon dla przywoływania w razie konieczności, pilotów z domu. Pełnili bowiem oni także obowiązek ratowników morskich. Dodatkowo, w dzwon ten uderzano w przypadku pożaru w mieście, czy też innego rodzaju zagrożeń. W stacji pilotów, bo tak obiekt ten dzisiejszym słownictwem określić można, znajdowała się nadto wyjątkowa rzadkość w owych czasach, pierwszy w mieście zegar służący użyteczności publicznej. Otóż dyżurujący w stacji pilotów miał obowiązek z pomocą opisanego wcześniej dzwonu sygnalizować każdą pełną godzinę i każde pół godziny. Był to sygnał czasu, a jednocześnie świadectwo pilności dyżurującego. Brak sygnału czasu oznaczał, że pilot śpi, albo jak się raz zdarzyło, zmarł na służbie.
Nowa stacja pilotów w połowie XIX wieku, rys. 1853 r.( fot. Archiwum
)
Port zwolna rozrastał się. Przybywało nabrzeży, jak też lądu wyrywanego morzu w ciągu wielu lat ciężkiej pracy. Okazało się więc po pewnym czasie, że wieża obserwacyjna nie może już spełniać swej roli, ponieważ zbyt daleko stoi od brzegu. Zbudowano zatem w latach 1830 - 1831, nową stację pilotów, u podstawy zachodniego falochronu, z wartownią będącą jednocześnie domkiem pilotów i małym basenem dla łodzi, którymi piloci udawali się na statki. W basenie ( dzisiejszy JK „ Cztery Wiatry”) stanął wkrótce barkas pilotowy „Schwalbe” ( „Jaskółka” ), który zastąpił rybackie łodzie pilotów. Gdy ten z kolei się wysłużył , piloci świnoujscy otrzymali w początkach XX w. parowy szkuner „Delphin”. Oprócz silnika parowego nosił on dodatkowo ożaglowanie szkunera.