Do tej pory wypowiedzenia wręczono już 14 osobom, niezrzeszonych w związkach. W Stoczni zatrudnionych jest 400 osób, w sumie prace straci co najmniej 80.
- Nie mamy innego wyjścia, wiedzieliśmy o kryzysie, ale nie sądziliśmy, że będzie on tak głęboki, jest bardzo mało zamówień, zleceniodawcy chcą płacić nawet w ratach - mówi prezes Stoczni Marek Różalski. - Musimy dostosować koszty do rynku, bo rynek nie dostosuje się do nas.
Prezes dodaje, że prace tracą pracownicy z wszystkich działów, kto konkretnie o tym decyduje firma konsultingowa. Ci, którzy jeszcze pracują nie chcą rozmawiać.
Wczoraj odbyło się spotkanie załogi z zarządem firmy, mówiono m.in. o tym, że w drugiej połowie roku stocznia może nie mieć dużych zamówień. - Atmosfera jest ciężka - przyznaje szef Solidarności w Stoczni Tadeusz Wojtkowski.
Obroty stoczni w 2007 r. wynosiły 83 mln zł, rok później o 10 mln zł mniej. Jak poinformował prezes Różalski stocznia ma płynność finansową, w ub. roku osiągnęła ok. pół mln zł zysku brutto.
2009-04-28, 14:19: Sławomir Orlik