Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [16.03.2009, 07:20:14] • Świnoujście
„Księżniczka Elżbieta”, czyli początki świnoujskiej żeglugi
Panorama świnoujskiego portu. Po prawej wyłania się opisywany przez nas statek. ( fot. Archiwum
)
Losy statków są jak losy ludzkie. Wiele z nich miało żywot długi i zawiły, inne krótki, tragicznie przerwany. Były statki szczęśliwe, były pechowe; niektóre zaś miały życiorys wręcz nijaki. No i nie ulega chyba wątpliwości, że niektóre statki mają duszę. Dziś opowiedzieć chcę dzieje statku, którego losy bardzo mocno splotły się z dziejami naszego miasta, były symbolem jego rozwoju w XIX - stuleciu. Nosił on piękne imię „Kronprinzessin Elisabeth„ i był pierwszym statkiem regularnej żeglugi, łączącej Świnoujście ze Szczecinem i wyspą Rugią.
Na liniach tych pływał on ponad 20 lat przewożąc pocztę i pasażerów. Ale może zanim opiszę dzieje pierwszego stateczku utrzymującego niegdyś regularną komunikację miedzy Świnoujściem a szerokim światem, słów parę o osobie, której imię statkowi nadano.
Księżniczka Elżbieta, której imię nosił stateczek.( fot. Archiwum
)
Otóż była nią księżniczka Elżbieta Krystyna von Braunschweig, którą w 1733 r. z nakazu ojca, króla Fryderyka Wilhelma I, poślubił ówczesny następca tronu pruskiego Fryderyk ( późniejszy Fryderyk Wielki ). Panna była ponoć nawet urodziwa, ale jak to określił jej rodzony ojciec: „Księżniczka jest piękna, ale głupia jak snopek słomy i źle wychowana. Nie wiem jak Fryderyk z tym głuptasem wytrzyma”. Co tu bowiem mówić jej małżonek, przyszły król, uważany był niemal za intelektualistę z królewskim rodowodem. No i faktycznie nie wytrzymał. Gdy w 1740 zasiadł na tronie, nastąpiła separacja i Elżbieta z woli królewskiego małżonka zamieszkała wraz ze swym fraucymerem w podberlińskim zameczku Schönhausen. Tyle o patronce, wracajmy do naszego stateczku.
Początki „Princessin” łączą się z decyzją rządu pruskiego z 1816 roku o budowie i zastosowaniu w żegludze pierwszych statków parowych. Według pierwotnego zamysłu dwa niewielkie stateczki z napędem parowym, co było wówczas absolutnym novum, miały obsługiwać w żegludze śródlądowej połączenie Berlina z Hamburgiem. Budowę stateczków zlecono Anglikowi o nazwisku Humphrey. Z Anglii, będącej wówczas prekursorem w budownictwie okrętowym, sprowadzono dwie, stosowne do tego celu maszyny parowe.
Zanim jednak stateczki zostały zbudowane, doszło do sporu na tle wygórowanych ponoć życzeń finansowych Anglika i nastąpiło wstrzymania budowy. Po dłuższych przepychankach, rozeźlony syn Albionu złorzecząc na pruskie skąpstwo, po prostu wyjechał do ojczyzny, pozostawiając dzieło ledwo co zaczęte.
Sprowadzone maszyny przez czas jakiś leżały w Berlinie, a wobec braku pomysłu na ich zastosowanie, sprzedano je do Szczecina. Tu przez kolejnych parę lat, oczekiwały na zastosowanie i wreszcie doczekały. Jedną maszynę wbudowano w pruski pocztowy parowiec „Fryderyk Wilhelm”, który przez wiele lat kursował na trasie Stralsund – Ystad. Maszyna druga, znalazła też wkrótce swe przeznaczenie. W szczecińskiej stoczni budowano właśnie nowy statek o wdzięcznym imieniu „Kronprinzessin Elisabeth”, w który to wbudowano ten silnik. W 1825 roku jednostka spłynęła na wodę.
„Kronprinzessin Elizabeth” w całej swej krasie. Rysunek ok. 1840 r.( fot. Archiwum
)
Nie był to statek duży: długość 101 stóp ( ok. 30 metrów ), szerokość 7 metrów, zanurzenie około 2 metrów. W końcu kwietnia 1826 roku odbył się pierwszy, próbny rejs ze Szczecina do Świnoujścia. Wyniki były znakomite, 7 godzin do Świnoujścia i zaledwie 6 godzin z pomyślnym wiatrem od rufy w drodze powrotnej. Wkrótce zatem, rozpoczął stateczek pracowite, regularne podróże, przewożąc worki z pocztą, drobne ładunki oraz niezbyt licznych pasażerów. Tym ostatnim oferowano kabiny I oraz II klasy i kiepskie ponoć posiłki.
Wejście „Elizabeth” do eksploatacji nastąpiło niemal z początkiem pierwszego sezonu letniego w nowopowstałym kąpielisku w Świnoujściu, co w jakiś sposób określiło rodzaj pasażerów. Stateczek każdego dnia przebywał trasę przez Zalew, w tę i na powrót. W niedzielę zaś, przy sprzyjającej pogodzie, podczas postojów w Świnoujściu wykonywano tzw. rejsy promenadowe – spacerowe wyjścia na wody Zatoki Pomorskiej. Podczas rejsów przez Zalew Szczeciński i Starą Świnę, „Kronprinzessin” dość często holowała dodatkowo statki żaglowe, które przy przeciwnych wiatrach, wobec braku napędu mechanicznego, były na tych wodach bezradne. Ta dodatkowa praca była nieraz przyczyną znacznych nawet opóźnień.