Gdy inni jadą dalej, on się zatrzymał. Tak zaczęła się walka o dobytek. Zobacz film!
Zarząd Dróg Miejskich i Żeglugi w Świnoujściu( fot. Monitoring
)
Ten materiał nie jest już o samym pożarze. Jest o sekundach, które decydują, o jednej reakcji i o tym, jak szybko zwykła podróż może zamienić się w dramat. Nagranie z monitoringu pokazuje dokładnie, co wydarzyło się tuż po wyjeździe z tunelu w Świnoujściu - zanim na miejsce dotarły służby.
Ciemny peugeot i szybka reakcja
Jadący za Toyotą Corollą kierowca ciemnego peugeota zaczyna mrugać światłami. Coś go zaniepokoiło. Chwilę później oba samochody zatrzymują się już poza tunelem, na wyjeździe z miasta.
I właśnie wtedy ten jeden kierowca podejmuje decyzję, która ma ogromne znaczenie.
Zatrzymuje się, wysiada i bez wahania rusza z pomocą. Nie ogląda się na innych, nie czeka, aż „ktoś zadzwoni”. Widać, że sytuacja jest poważna - z wnętrza Toyoty zaczyna wydobywać się dym. Bierze gaśnicę i próbuje ugasić pojazd od spodu.
Zarząd Dróg Miejskich i Żeglugi w Świnoujściu( fot. Monitoring
)
Liczy się każda torba, każdy plecak
Na nagraniu dokładnie widać, jak wspólnie z właścicielami auta wyciągane są torby, walizki i ubrania - zarówno z bagażnika, jak i z tylnej kanapy. To już nie jest walka o samochód. To walka o dobytek, dokumenty, rzeczy osobiste.
Samochód w tym momencie jest jeszcze „do uratowania” wizualnie, ale ogień rozwija się błyskawicznie. Widać, jak w ciągu kilku minut wnętrze zaczyna płonąć, a temperatura rośnie w zastraszającym tempie.
Później do działań włącza się drugi kierowca z gaśnicą, jednak wtedy pożar jest już zbyt rozwinięty, by małe, samochodowe gaśnice mogły odwrócić bieg wydarzeń.
Zarząd Dróg Miejskich i Żeglugi w Świnoujściu( fot. Monitoring
)
Auto spłonęło, ale nie wszystko przepadło
Toyota Corolla – samochód benzynowy – ulega całkowitemu zniszczeniu. To już wrak, którego nie da się uratować. Ale to, co najważniejsze, zostało wyniesione na czas.
Zwraca uwagę jeszcze jeden gest: kierowca peugeota pomaga zapakować uratowany bagaż do swojego auta i najprawdopodobniej odwozi poszkodowanych w bezpieczne miejsce. Bez rozgłosu, bez kamer, po prostu - po ludzku.