- Firmy w Polsce potrzebują dziś zielonej energii by być konkurencyjne na rynkach zagranicznych. PAIH wspiera biznes w ekspansji zagranicznej - mówi Łukasz Szeląg z Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu w Warszawie, Regionalne Biuro Handlowe w Szczecinie.
Magazynowanie Energii i Agregacja: Elektrownia, posiadająca masywną infrastrukturę przesyłową i połączenia z siecią, jest gotowa do przyjęcia dużych inwestycji w wielkoskalowe magazyny energii (np. bateryjne). Te magazyny mogłyby absorbować nadwyżki energii z OZE (z Pomorza i zachodniej Polski), które dziś zmuszają operatorów do nierynkowych wyłączeń instalacji. Elektrownia mogłaby stać się regionalnym agregatorem i kluczowym punktem bilansowania mocy dla całej makroregionu.
Zielony Wodór i Synteza Paliw
Kompleks Dolna Odra ma potencjał, by stać się regionalnym hubem wodorowym. Nadwyżki zielonej energii mogłyby być wykorzystywane do produkcji zielonego wodoru w procesie elektrolizy (Power-to-Gas), co jest przyszłościowym sposobem na magazynowanie energii w skali sezonowej oraz dekarbonizację transportu i przemysłu.
Inteligentne Zarządzanie Siecią (Smart Grid)
Ośrodek ten, ze swoim doświadczeniem operacyjnym, może odegrać kluczową rolę we wdrażaniu zaawansowanych systemów zarządzania siecią i współpracy z powstającymi klastrami energii. Zamiast stawiać barierę, jak to ma miejsce dziś, Dolna Odra mogłaby współpracować z energetyką rozproszoną jako punkt jej stabilizacji.
Taka transformacja Dolnej Odry to nie tylko korzyść systemowa, ale także szansa dla lokalnej społeczności i gospodarki Pomorza Zachodniego.
Przekształcenie elektrowni w hub nowoczesnych technologii (magazynowania, wodorowych, cyfrowego zarządzania energią) wymaga nowych kompetencji i stworzy wysoko wykwalifikowane, dobrze płatne miejsca pracy. Pozwoli to na przekwalifikowanie i zatrzymanie doświadczonych kadr związanych z energetyką w regionie, zamiast zmuszać je do emigracji.
Stabilny i zbilansowany dostęp do zielonej energii z Dolnej Odry przyciągnie nowe inwestycje przemysłowe, dla których niezawodne i ekologiczne źródło zasilania jest krytyczne (np. centra danych, zaawansowane fabryki).
O tym jak przeprowadzić transformację energetyczną dyskutowali uczestnicy Konferencji Energetyki Rozproszonej w Krakowie organizowanej przez AGH. Jej patronem był m.in. poseł na Sejm RP Artur Łącki. W konferencji uczestniczył też wiceprezes gryfickiego oddziału Północnej Izby Gospodarczej Mariusz Sowiński.
Mimo upływu niemal dekady od pierwszych rządowych deklaracji, klastry energii w Polsce wciąż pozostają w fazie „raczkującej" – jak obrazowo zauważa Tomasz Drzał, prezes Krajowej Izby Klastrów Energii i OZE. Podczas Kongresu Energetyki Rozproszonej w Krakowie padają gorzkie słowa: energetyka lokalna nie rozwija się, bo brakuje elastycznych przepisów i motywujących mechanizmów. Tymczasem samorządy, prosumenci i społeczności lokalne gotowe są do działania – potrzebują jednak przestrzeni legislacyjnej i systemowego wsparcia, którego od lat nie otrzymują
Klastry energii – lokalne fundamenty transformacji
Klastry energii, zgodnie z definicją Ministerstwa Klimatu i Środowiska, to lokalne porozumienia pomiędzy producentami, odbiorcami i dystrybutorami energii, których celem jest efektywne zarządzanie produkcją i zużyciem energii odnawialnej w określonym regionie. Ich głównym zadaniem jest bilansowanie lokalnych potrzeb energetycznych w sposób bardziej zrównoważony, oparty na odnawialnych źródłach i przy aktywnym udziale społeczności.
Jak tłumaczy Tomasz Drzał, klastry miały być narzędziem do uruchomienia realnej transformacji „oddolnej" – zdecentralizowanej, zbudowanej wokół samorządów, lokalnych firm i mieszkańców. Idea była prosta: umożliwić lokalnym społecznościom produkcję, dystrybucję i zarządzanie własną energią – zamiast uzależnienia od dużych koncernów energetycznych.
Dekada deklaracji, dekada stagnacji
W 2016 roku ówczesny minister energii Krzysztof Tchórzewski publicznie deklarował chęć powołania dziesiątek klastrów energii w całej Polsce. Po niemal dziesięciu latach bilans rozczarowuje.
– Z ponad dwustu zarejestrowanych klastrów faktycznie funkcjonuje nie więcej niż dziesięć, i to one znalazły się w oficjalnym rejestrze prezesa URE – mówi Tomasz Drzał. – Reszta to często martwe struktury, istniejące tylko „na papierze", nieposiadające realnych mechanizmów wymiany i zarządzania energią.
Zdaniem prezesa Krajowej Izby Klastrów Energii i OZE, przyczyn tej stagnacji jest wiele – od nieprzygotowanego zaplecza prawnego po brak rynkowych bodźców. Problem leży nie tylko w legislacji, ale i w podejściu kolejnych rządów. – Pamięć społeczna jest krótka, ale warto rozliczać tych, którzy składali konkretne obietnice i nie dotrzymali słowa – dodaje Tomasz Drzał.
Zabrakło jasnych zasad, odpowiednich zachęt finansowych i – co kluczowe – zabrakło rynku energii, który umożliwiłby działanie tych struktur na zasadach ekonomicznej konkurencyjności. A bez realnego rynku trudno mówić o rozwoju.
Rynek, którego nie ma – co blokuje energetykę rozproszoną
– W Polsce nie ma realnego rynku energii – mówi wprost Tomasz Drzał. Choć na pierwszy rzut oka może się to wydawać przesadą, prezes Krajowej Izby Klastrów Energii i OZE precyzuje: „Zamrożone ceny dla konsumentów i samorządów sprawiają, że nikt tak naprawdę nie zna rzeczywistego kosztu energii. A skoro nie ma cen rynkowych, nie może być też bodźców rynkowych do zarządzania energią lokalnie".
To jedno z największych źródeł paraliżu – brak przejrzystego, dynamicznego mechanizmu cenowego, który mógłby zachęcić społeczności lokalne do inwestycji w bilansowanie i efektywność energetyczną. Co więcej, zamrożone ceny mają charakter polityczny, nie gospodarczy – są zależne od cyklu wyborczego, a nie od realnych potrzeb rynku.
Inną fundamentalną barierą jest brak elastycznych narzędzi prawnych. Mimo że technologia i infrastruktura pozwalają dziś na zarządzanie przepływem energii niemal w czasie rzeczywistym, polskie prawo nie nadąża za rzeczywistością. Brakuje choćby mechanizmów umożliwiających operatorom systemów dystrybucyjnych efektywne współdziałanie z klastrami jako jednolitymi jednostkami.