Kilka lat temu problem został nagłośniony. Wówczas krzewy przycięto, ale – jak to często bywa – równo „z linią drogi”, bez głębszego uporządkowania terenu. Efekt? Wystarczyło dwa lata, by roślinność z jeszcze większą siłą odrosło.
Wystarczy wyobrazić sobie, co stałoby się, gdyby takich cięć nie robić wcale – natura w kilka lat zamknęłaby przejazd, odcinając dostęp.
Nie ma znaczenia, kto formalnie odpowiada za ten teren. Fakty są takie: droga prowadzi do jednostek, które ratują życie, a dziś wygląda tak, jakby była tylko boczną ścieżką spacerową. Z punku widzenia to bardzo ważna droga i powinno się regularnie o nią dbać.
Czas najwyższy, by spojrzeć na ten problem poważnie i zamiast doraźnego „przycinania” wreszcie uporządkować.