Ulica Jana z Kolna w Świnoujściu to jedna z kluczowych tras dojazdowych do szpitala – tędy przejeżdżają nie tylko autobusy komunikacji miejskiej, ale przede wszystkim karetki pogotowia. Od miesiąca na środku jezdni stoi słupek ostrzegawczy oznaczający niewielkie, lecz wyraźne zapadlisko w nawierzchni. I choć samo zapadlisko nie wydaje się duże, jego lokalizacja – idealnie na środku pasa ruchu – zmusza kierowców do manewrów i omijania przeszkody.
„To nie tylko niewygodne, to może być groźne. Wystarczy, że karetka wioząca pacjenta musi gwałtownie zahamować albo autobus nie zmieści się mijając zapadlisko” – komentuje jeden z mieszkańców.
Sprawa wygląda na prostą do rozwiązania. Jednak przez cztery tygodnie nic się nie zmienia. Słupek stoi, a kierowcy omijają go z coraz większą frustracją. Mieszkańcy pytają: ile jeszcze? Czy naprawdę trzeba czekać, aż dojdzie do niebezpiecznego incydentu?
Ulica Jana z Kolna to nie boczna dróżka – to newralgiczna arteria łącząca miasto z placówką medyczną.