Wiele okazji przechodzi nam koło nosa przez zaniechanie lokalnych urzędników i działaczy. Podczas gdy inne miasta robią wszystko, aby zdobyć nowe atrakcje dla odwiedzających, u nas marnuje się je seryjnie.
fot. Archiwum autora
Narzekanie to nasza narodowa przypadłość, ale jak tu nie wytykać straconych szans. Frustracja narasta, powodowana bezwładem poprzednich lokalnych władz.
Wiele okazji przechodzi nam koło nosa przez zaniechanie lokalnych urzędników i działaczy. Podczas gdy inne miasta robią wszystko, aby zdobyć nowe atrakcje dla odwiedzających, u nas marnuje się je seryjnie.
Fot WIKIPEDIA( fot. Mieszkaniec )
„Powiesz, czytelniku, że to czcze gadanie, a gdzie przykłady?” Otóż mamy ich niemało. Na Placu Rybaka stał wodolot – zamiast go zachować, pocięto go na złom. Były również stare okręty Marynarki Wojennej, takie jak trałowce bazowe czy desantowce, które można było przekształcić w jednostki muzealne. Niestety, poszły na złom. W Gdyni, gdzie zadbano o zabytkowe jednostki, okręt podwodny stanowi wielką atrakcję, a niszczyciel ORP „Błyskawica” przyciąga tłumy.
fot. Mieszkaniec
Świnoujście miało swoje promy – parowiec „Świnoujście” oraz promy „Mielin”, „Wolin” i „Fafiki”. Ostatecznie, ostatni z nich, „Regina”, został sprzedany za 50 tysięcy złotych, a teraz jako stylizowany galeon przewozi turystów w Gdyni.