Jeden z naszych Czytelników, podczas porannego spaceru, natknął się na pozostałości po balandze. Na wysokości stanowiska ratowników widniało obozowisko, kojarzące się raczej z polem kempingowym, niż z plażą. Namioty, leżaki, ręczniki porozrzucane na piasku nie świadczyły o plażowaniu, tylko o wesołej imprezie - wokół leżały butelki i puszki po alkoholu, elementy grilla, opakowania po żywności.
Najwyraźniej grupa amatorów biwakowania zrobiła sobie nocny piknik właśnie na miejskiej plaży. Dziwi fakt, że żadne służby nie zakłóciły imprezowiczom swobody, nikt nie interweniował, pomimo bliskości stanowiska ratowników czy plażowego baru.
- Poranny spacer,koło domku ratowników, obozowisko, butelka z alko na piasku... i całą noc do rana. Czy tak można?- pyta Czytelnik.