Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [02.02.2009, 08:08:06] • Świnoujście
Dlaczego i jak zbudowano Kanał Piastowski.
Widok na wyjście z Kanału Piastowskiego na Zalew Szczeciński, 2008 r.( fot. Archiwum
)
Utrwaliło się już w naszej świadomości, że droga wodna ze Świnoujścia do Szczecina wiedzie przez Kanał Piastowski, wzdłuż zielonych brzegów wysp Karsibór i Uznam, a dalej przez Zalew, torem wyznaczonym pławami i tzw bramami, aż do stolicy województwa. I wydaje się, że zawsze tak było. Faktycznie zaś kanał, od 1945 roku Piastowskim zwany, oddany został do użytku niespełna 130 lat temu, dokładnie zaś 20 sierpnia 1880 roku. Zanim do tego doszło, droga z morza do Szczecina wiodła przez kapryśne wody Starej Świny, dalej koło Lubina, a przy Wielkim Krzeku wychodziła na Zalew potem Roztokę Odrzańską, Domiążę i Dolną Odrę.
Z racji zmieniającej się sytuacji, po każdej niemal zimie i sezonie sztormowym, szlak ten był bardzo trudnym dla żeglugi i cieszył się zasłużenie najgorszą opinią wśród szyprów, szczególnie prowadzących większe statki. Praktycznie żegluga bez pilota dobrze obznajomionego z miejscowymi wodami, była niemożliwa, tak w okresie dominacji statków żaglowych, jak i później, gdy do żeglugi zwolna wchodził napęd parowy. Pilotami z reguły byli zamieszkali w rejonie ujścia Świny rybacy i żeglarze. Tutaj też była siedziba ich komandora.
Droga wodna między Zalewem Szczecińskim a ujściem Świny, przed przekopaniem kanału.( fot. Archiwum
)
Do 1840 roku tor wodny posiadał głębokość 4 m., a w kilka lat potem pogłębiono go do 5 metrów, co pozwalało jednak tylko mniejszym jednostkom zawijać do Szczecina, bez uprzedniego odlichtunku w Świnoujściu. Dla właścicieli takich mniejszych, płaskodennych stateczków, w większości mieszkańców Świnoujścia, oraz dla robotników portowych, agentów i maklerów, przeładunki oraz obsługa towarowa żeglugi do Szczecina, była całkiem dobrym interesem. Dla Szczecina natomiast, był to czynnik wyraźnie hamujący, powiększający koszty. Z tego też względu, już od 1857 roku kierowane były stamtąd do ministerstwa pracy, handlu i rzemiosła Prus, prośby o budowę nowego, prostszego i głębszego toru wodnego, między Szczecinem a morzem. W tym samym roku do świnoujskiego Urzędu Budowy Portu ( Hafenbauamt ), administrującego na tych wodach, skierowany zostało polecenie zbadania możliwości i wariantów wykonania takiego toru. Brak pieniędzy, a następnie prowadzone przez Prusy wojny w latach 1864-66 oraz 1870/71, odsunęły te zamierzenia na późniejszy termin. Dopiero w 1872 roku wyciągnięte zostały wcześniejsze projekty, które szczecińscy kupcy i przemysłowcy postanowili skierować do realizacji. Zdecydowanie optowano przy tym, za wykonaniem nowego, krótszego i mniej skomplikowanego toru wodnego, wraz z przekopaniem kilkukilometrowego kanału przez południowy cypel Wyspy Uznam, na zachód od wioski Karsibór. Założono przy tym, że głębokość całej drogi wodnej wzrośnie do 18 stóp ( 5,7 m.). Projektowane rozwiązanie oznaczało dużą oszczędność czasu i pieniędzy oraz znacznie większą dostępność szczecińskiego portu
Następnie sprawa wkroczyła w fazę urzędniczej mitręgi i zatwierdzających decyzji. Wreszcie dekretem ministra handlu, rzemiosła i robót publicznych z 23 września 1874 r., władze prowincji w Szczecinie poinformowane zostały, że król Prus zezwolił na wykonanie przekopu i pogłębienie całej drogi wodnej do zakładanej wielkości 5,7 m. Wkrótce, we wszystkich poważniejszych dziennikach w całych Niemczech ukazały się ogłoszenia o przetargu na zaprojektowane prace.
Mieszkańcy Świnoujścia, fakty te przyjmowali bez entuzjazmu. Wykonanie projektu i usprawnienie żeglugi do Szczecina, spychało port u ujścia Świny do roli awanportu Szczecina. Oznaczało, że przeładunki w porcie świnoujskim, jak i dziesiątki małych stateczków wożących towary do Szczecina, nie będą już potrzebne. Była to klęska finansowa Świnoujścia opierającego swój względny dobrobyt na intratnej obsłudze żeglugi szczecińskiej.
Dla Karsiborza planowany kanał oznaczał również wielki uszczerbek i przyjmowany był przez mieszkańców z nieukrywana niechęcią. Odcinał on wieś od Uznamu, od pół łąk i pastwisk, usytuowanych po drugiej jego stronie, likwidował istniejące układy komunikacyjne, jako że teren ten stawał się wyspą. Rząd, ani tym bardziej szczecińscy kupcy współfinansujące roboty, nie przewidywali żadnych odszkodowań. Wieś nie traciła bowiem bezpośrednio żadnych terenów rolniczych. Łoże Kanału poprowadzone było przez las, który w całości był własnością rządową. Dla wsi pozostawały tylko komunikacyjne trudności i nadzieje na zarobki związane z bliskością wielkiej budowy.
Roboty ziemne przy budowie Kanału, 1875( fot. Archiwum
)
Już w zimie 1874 roku zapoczątkowana została wycinka drzew na cyplu karsiborskim w miejscu planowanego przekopu, zaś w początkach lata następnego roku, ruszyły prace ziemne. Planując prace, kierownictwo budowy przygotowało niezbędne zaplecze dla setek ludzi i dużej ilości zwierząt pociągowych. Na uznamskiej stronie postawione zostały ogrzewane baraki dla ludzi i wielką szopę dla koni. Część zatrudnionych znalazła kwatery w barakach, część zaś, szczególnie inżynierowie, majstrowie i brygadziści w wiosce Karsibór. M.in. kierujący budową inżynier Rutschmann, zamieszkiwał u handlarza ryb C.A.Fincka. Dla tamtejszych właścicieli restauracji, piekarzy i rzeźników wiejskich były to złote czasy. Tak wielu klientów nie mieli oni jeszcze nigdy.
Budowa trwała blisko pięć lat. Jej koszt zamknął się kwotą na owe czasy ogromną 3,5 miliona marek. Dla wykonania przekopu o wymiarach 7,5 km długości, 80 m. szerokości i 6 m. głębokości, zaangażowane były setki ludzi i wielka ilość sprzętu. Urobek ziemny w ilości blisko 3,6 mln m³ wybrany przez parowe koparki, był rozrzucany w okolicach Krzeckiego Łęgu, na brzegu uznamskim w okolicach obecnego Mulnika i w pomniejszych odnogach rozlewiska Świny. U wyjścia na Zalew zbudowano molo 2000 metrów długie, które chroniło rynnę drogi wodnej przed zapiaszczeniem. W 1880 roku przekop był tak zaawansowany, że mogły już przepływać pierwsze statki. Oficjalnego otwarcia kanału, któremu nadano nazwę Kaiserfahrt dokonano 20 sierpnia 1880 roku. Parowiec "Castor" dowodzony przez kapitana Tietza, z przedstawicielami rządu, rejencji szczecińskiej i wieloma innymi osobistościami na pokładzie, przepłynął Kanał w asyście dziesiątków pomniejszych łodzi i jachtów. W pierwszym okresie, parowcom wolno było poruszać się po kanale z szybkością tylko 5 węzłów, ponieważ brzegi nie były jeszcze umocnione na całej długości.