Sytuacja S. Możejki staje się coraz trudniejsza. W piątek szczeciński sąd odrzucił jego wniosek o umorzenie sprawy. Były prezydent Świnoujścia powoływał się na przepisy mówiące o przedawnieniu zarzutów. Sąd wskazał jednak, że w tym przypadku może do tego dojść dopiero po pięciu latach (znieważenia miały miejsce w 2003 roku). To już druga próba S. Możejki o umorzenie sprawy. Za pierwszym razem były prezydent wskazał na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który uznał niektóre przepisy dotyczące znieważania osób publicznych za niezgodne z Konstytucją RP. Sąd stwierdził jednak, że zarzuty mieszczą się w ramach przestępstwa prywatno-skargowego, za które można sądzić radnego. Sam oskarżony nie pojawił się w piątek na rozprawie i sąd zagroził, że jeżeli sytuacja będzie się powtarzać, wobec S. Możejki zostaną podjęte środki przymusu (doprowadzenie przez policję, a nawet areszt). Od początku proces był utajniony, ale J. Żmurkiewicz zdecydował się na jego upublicznienie. A to oznacza, że na salę rozpraw będą wpuszczani dziennikarze. Jak się dowiedzieliśmy, S. Możejko może mieć więcej kłopotów. Nie dość, że szykuje mu się kolejny proces o zniesławienie, to prokuratura wszczęła postępowanie dotyczące upublicznienia utajnionego przez sąd przebiegu procesu. Chodzi o publikacje w jednej z gazet lokalnych w Świnoujściu, którą prowadzi właśnie S. Możejko.