www.balticportal.pl • Piątek [23.01.2009, 18:26:35] • Region

W sercu podwodnego okrętu

W sercu podwodnego okrętu

fot. Michał Barkas

Przy nabrzeżu budzący grozę okręt podwodny. Zanurzony częściowo w wodzie. Przechodzimy przez trap spodziewając się w środku długiej sali przerobionej na nudnawe muzeum. Z pamiątkami, częściami wyposażenia i zdjęciami. Naszym oczom ukazuje się jednak wnętrze jednostki, która sprawia wrażenie, jakby nadal „żyła”. Jakby ktoś miał odcumować liny, zanurzyć ją pod wodę i odpłynąć. Tak wygląda nasza przygoda na okręcie podwodnym w Peenemünde, jednostce U 461 klasy Juliett zbudowanej ponad pół wieku temu dla 58 Brygady Okrętów Podwodnych Floty Bałtyckiej Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.

Sonar i radzieckie pieśni

Najbardziej zaskakują nas dźwięki. Tuż po wejściu do środka słychać szum silników, charakterystyczny pikający dźwięk sonaru i rozmowy rosyjskich marynarzy. W tle szmery radia, przez które przenikają dźwięki radzieckich pieśni.
Przechodzimy z jednego pomieszczenia do kolejnego okrągłymi włazami. Dookoła plątanina setek tysięcy kabli, mnóstwo zegarów, liczników, przełączników. Tylko wprawny znawca militariów może wiedzieć do czego służy choćby część z nich.

Po drodze mijamy kabiny. W jednej siedzą marynarze. Piją herbatę (kto wie, może typowy rosyjski czaj?), inni grają w karty. Zaglądamy przez kratkę drzwiach. Podglądamy ich, podsłuchujemy, bo wszędzie rozchodzi się gromki śmiech i ożywione dyskusje. Ci, którzy uczyli się w czasach obowiązkowego rosyjskiego, mogą wyłapać kilka słów.

Z zimnej wojny na muzeum

Dalej słychać poważniejszą dysputę. To dowódca z oficerem. Jego kabina znajduje się blisko pomieszczenia, gdzie zlokalizowano sekcję łączności. Typowy szmer radiostacji, urwane nawoływania.
Po drodze jest też kambuz (czyli kuchnia okrętowa), pentra (miejsce gdzie się wydaje posiłki; tu widzimy żołnierza z roześmianą buzią, ubranego w typową koszulkę w granatowo - białe pasy), miniaturowa łazienka a nawet toaleta. Na samym końcu, tuż przed wyjściem naszym oczom ukazują się torpedy kal. 400 mm. Leżą spokojnie, choć przeznaczono je podczas zimnej wojny do całkiem innych celów niż muzealne… Podobnie zresztą jak wyrzutnie rakiet, które możemy obejrzeć po wyjściu na zewnątrz.

„Fajna łódź podwodna”

Te wszystkie obrazy, dźwięki i jeszcze charakterystyczny zapach smarów i olejów sprawia, że czujemy się jak na pokładzie „Czerwonego Października”.
- Tyle, że to był okręt atomowy – żartuje jeden ze zwiedzających, słysząc nasze zachwyty.
- Ale to też łódź podwodna – dodajemy z dumą.
- Raczej okręt! – protestuje nasz rozmówca, snując opowieści z lat 70, kiedy to służył w Marynarce Wojennej. Do muzeum w Peenemünde przyjechał z 12-letnim wnukiem Michałem. Obaj byli zachwyceni niecodzienną wycieczką w podwodną przeszłość.

Budowa okrętu rozpoczęła się w 1961 toku. Rok później został uroczyście zwodowany. Do 1993 roku należał do 58 Brygady Okrętów Podwodnych Floty Bałtyckiej Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. W połowie lat 90 został sprzedany do Kopenhagi jako muzeum podwodne i stamtąd został przetransportowany do Peenemünde.

Godziny otwarcia muzeum oraz ceny biletów umieszczone są w multimedialnej prezentacji powyżej.

Więcej zdjęć zobaczysz na:
www.balticportal.pl

Źródło: https://iswinoujscie.pl/artykuly/8129/