- Piszę do was pogryziona przez komary razem z resztą pasażerów opóźnionego pociągu. Pociąg był opóźniony około 20 minut, lecz zdążył dojechać o 20:57. Brzmi jak fart, bo w ostatniej chwili możemy zdążyć na prom. Jednak niestety nie jest to takie proste, bo panowie z promu stwierdzili, że odpłyną sobie ok 4 minuty wcześniej. Ludzie na rowerach nawet nie zdążyli dojechać. Dziesiątki osób odgania się teraz od komarów. Słychać tylko przekleństwa i spraye na komary. Dla kogo są te promy - dla pracowników czy dla pasażerów? Przecież kapitan widzi z góry, że pociąg właśnie dojeżdża. Dlaczego skazuje nas na kolejne półgodzinne opóźnienie? Pomijając fakt, że jesteśmy stacją końcowa/początkową, to jest żart, że promy nie współpracują z pociągami. Parę osób dzwoniło do centrali, oczywiście oni nic na ten temat nie wiedzą, nikt nie raczy przeprosić. Dodam, że biegłam na prom z rozwalonym kolanem, co ruszyło mnie do napisania wiadomości. Może jakaś stacja od miasta z darmowym opryskiem na komary przy promie?W załączniku przesyłam zdjęcie 'zadowolonych' pasażerów odpędzających się od komarów. Wszyscy z jednego pociągu - pisze pani Dominika.
Przedstawiona sytuacja nie powinna mieć miejsca, promy muszą kursować według ustalonego rozkładu, a o to winien zadbać kapitan.