Prawdziwy armagedon rozgrywał się na naszych oczach. Zatłoczone samochody utknęły w korku, z niekończącym się symfonijnym koncertem trąbień. Kierowcy zaplątani w kłótnie, sparaliżowany ruch - tak wyglądała wczoraj scena w samym centrum naszego miasta.
Corso, zbudowane w samym sercu miasta, z kilkudziesięcioma sklepami idealnymi na zakupy w deszczowy dzień, przyciągało tłumy. Ale najpierw trzeba było gdzieś zaparkować ten samochód... Co okazało się wyzwaniem dnia.
Chociaż wczorajszy deszczowy dzień miał być idealny do zwiedzania miasta i korzystania z sklepów, za to stał się areną motoryzacyjnego chaosu.