Decyzją Wojewody z dnia 13 kwietnia o utworzeniu strefy bezpieczeństwa wokół Gazoportu zamknięto ul. Ku Morzu, która była jedynym dojściem lądowym do Fortu Gerharda, Latarni Morskiej i Falochronu centralnego.
Mimo bardzo aktywnego oporu społecznego przeciwko tej decyzji, spotkań z wojewodą, prezydentem, wielokrotnych protestów w których uczestniczą setki osób i pisania petycji, jedynym dostępem jaki w ostatnich tygodniach był możliwy to były to 3 rejsy statkami Adler Schiffe.
Przez weekend majowy finansowała je firma Gaz System, ale zaraz po przestała. Po tym czasie dzierżawca Piotr Piwowarczyk oraz Stowarzyszenie Latarń Morskich zostali pozostawieni sam sobie. Mimo i tak niewielkich ilości odwiedzających jakby nieszczęść było mało, wczoraj na fb pojawiła się informacja, że statek, który pływał na forty....zepsuł się.
Nie widać żadnej reakcji na problem ani władz miasta, ani nikogo z firmy Gaz System czy od Wojewody.
Przypomnijmy, że zamknięcie dostępu do plaży i zabytków nie zostało zabezpieczone żadnymi rekompensatami. Ani przedsiębiorcy ani mieszkańcy nie mogą liczyć na jakiekolwiek pokrycia strat, które ponoszą.
Największy żal mieszkańcy mają do prezydenta Miasta, który przyznał się, że wiedział w listopadzie, że taka strefa będzie wprowadzona, ale nie zareagował w żaden sposób sprzeciwiając się pomysłowi rządzących zatwierdzonej bezmyślnie przez posłów wszystkich opcji. Zniknął też Wojewoda, który najpierw był zaangażowany w problem, a teraz siedzi cicho. Nie ma Gaz Systemu, którego tak dzielnie bronią na rogatkach żołnierze.
Nie ma nikogo i zaraz nie będzie niczego. Władza, która wyrządziła tyle szkód ludziom i przedsiębiorcom schowała się pod dywan. Kompromitacja i skandal.