Ich proceder trwałby zapewne dłużej, gdyby nie policyjna kontrola w jednym ze skupów złomu w Wolinie. Uwagę funkcjonariuszy zwróciły przedmioty metalowe, które mogły pochodzić z kradzieży w wolińskim młynie. Rozpoczęło się dochodzenie. Początkowo śledczy nie wiedzieli, że mają do czynienia ze zorganizowaną, złodziejską szajką. Trop przywiódł ich do jednego z chłopców.
- Szybko okazało się, że za kradzieżami stoi większa grupa, wreszcie udało się dotrzeć do ośmiu nieletnich – tłumaczy mł. asp. Marta Pierko, z biura prasowego Komendy Powiatowej Policji w Kamieniu Pomorskim. - Chłopcy, z których najmłodszy ma 14-lat, najstarszy zaś to 16 są uczniami jednego z gimnazjów. Początkowo nie przyznawali się, potem próbowali zrzucać winę na kolegów.
Grupa działała od lutego tego roku. Do października złodzieje włamali się aż do pięciu różnych obiektów. Kradli głównie papierosy, alkohol, słodycze i odzież. Pokrzywdzeni oszacowali straty na 4,5 tysiąca złotych. Czasem działali wspólnie, czasem w kilka osób. Na przykład do punktu wydawania odzieży dla najuboższych włamali się we trójkę. Stamtąd wynieśli odzież za prawie 400 złotych. Ze wstępnych ustaleń wolińskich policjantów wynika, że chłopcy nie kradli z powodu biedy, ale dla własnej przyjemności, pieniądze wydawali na papierosy, chipsy, zabawę.
Kradzieże to nie jedyne przestępstwa, jakich dopuszczali się nastoletni złodzieje. W lutym trójka z nich dla zabawy podpaliła budynek stróżówki w Wolinie. Straty oszacowano na 2 tysiące złotych. Ostatni chuligański wybryk skończyłby się katastrofą. Chłopcy kupili na jednej ze stacji paliwo, następnie podpalili zabytkowy dworek w Wolinie. Obiekt będący na liście wojewódzkiego konserwatora zabytków spłonąłby doszczętnie, gdyby nie szybka reakcja straży pożarnej. Po ustaleniu wszystkich członków grupy, nieletni zostali przesłuchani w obecności szkolnego pedagoga. Wkrótce młodociani rabusie staną przed Sądem Rodzinnym w Świnoujściu.
Marzena Domaradzka