Nie pamiętam tytułu spektaklu, na którym miała się pojawić w świnoujskim Amfiteatrze. „Kwiaty we włosach” czy jakoś tak? Chciałbym Wam opowiedzieć o niezwykłej sesji fotograficznej, która odbyła się 21 lipca 2003 roku. Właśnie minęło 20 lat…
fot. Sławomir Ryfczyński
Portale plotkarskie obiega właśnie wiadomość, że 12 grudnia 2023 Joanna Liszowska obchodzi 45 urodziny, a mnie przypomniała się szalona plenerowa sesja fotograficzna z jej udziałem w początkach kariery tej artystki.
Nie pamiętam tytułu spektaklu, na którym miała się pojawić w świnoujskim Amfiteatrze. „Kwiaty we włosach” czy jakoś tak? Chciałbym Wam opowiedzieć o niezwykłej sesji fotograficznej, która odbyła się 21 lipca 2003 roku. Właśnie minęło 20 lat…
fot. Sławomir Ryfczyński
To była krótka kilkuminutowa plenerowa sesja, bo jej bohaterka musiała zaraz zagrać w amfiteatrze. Nie było więc czasu na przygotowania. Sesję robiłem dla agencji Studio M. Małgosi Iwanickiej w Warszawie. Miało być szybko i sprawnie. Znana fotoreporterka z Warszawy zachęcała mnie wtedy do błyskawicznego wypadu wykonania sesji zdjęciowej. „To będzie przyszła, znana aktorka, ale dzisiaj o niej mało kto wie, więc rób!!!!!!!!!!!” - usłyszałem.
fot. Sławomir Ryfczyński
Pojechałem do amfiteatru, odważyłem się zagadać i poprosić… Na scenie świnoujskiego amfiteatru trwała właśnie próba…
Krótko po próbie, Joanna Liszowska jechała ze mną w samochodzie. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że tak szybko będzie się pięła w swojej karierze… Nie było czasu na żadne przebieranki, zmiany miejsca do fotografowania. To była szybka spontaniczna sesja profesjonalnym aparatem cyfrowym, za który - tak przy okazji wspomnę - dałem ponad 30 tysięcy złotych! W tamtym czasie był to jeden z najlepszych i najpotężniejszych aparatów na świecie. Canon EOS-1DS miał tylko - ale na tamte czasy „aż” - 11 mega pikseli i, co ważne do dzisiaj, pełną klatkę, tak jak filmy małoobrazkowe. Aparat do dzisiaj leży na półce popsuty i niestety nie ma już części zamiennych do tego modelu.