Co zatem wynika ze znanych opinii publicznej informacji? Czy przed sądami masowo zaczną się toczyć sprawy osób posiadających kredyty? Kto może być kwalifikowany jako „złotówkowicz” i mieć szansę na obniżenie kredytu?
- Po pierwsze, bez wątpienia, podobnie jak to ma miejsce w wielu sprawach dotyczących kredytów „frankowych”, tak i przy ustalaniu ważności poszczególnych postanowień kredytów w złotówkach, ważna będzie ocena czy konkretny klient przy zawieraniu umowy został prawidłowo i rzetelnie poinformowany przez bank o ryzykach związanych z zawieraną umową, w tym w szczególności – ze zmiennym charakterem oprocentowania i podstawami do jego wyliczania. Można przypuszczać, że podobnie jak to miało miejsce w umowach frankowych, potencjalnie obciążone nieprawidłowościami mogą być przede wszystkim umowy kredytowe sprzed kilku – kilkunastu lat. Zapewne okoliczności te będą przedmiotem dowodzenia w każdej konkretnej sprawie – komentuje mec. Marek Jarosiewicz.
- Aktualnie nie znamy przyczyn dla których Sąd podważył oprocentowanie ustalane w oparciu o WIBOR, zatem można jedynie ogólnie wskazać, że już parę miesięcy wcześniej pojawiały się w środowisku prawniczym głosy mówiące, że wysokość WIBOR-u w danym okresie jest uzależniona od zbyt małej ilości transakcji między bankami, co oznacza, że banki mają zbyt duży wpływ na ten wskaźnik i de facto mogą go niemal arbitralnie kształtować. W konsekwencji podnoszono, że WIBOR w istocie stanowi ukryte wynagrodzenie banku (poza wprost wyrażoną w umowie marżą), co mogłoby znajdować oparcie również w porównaniu zakresu wzrostu WIBOR-u z dużo mniej dynamicznym wzrostem oprocentowania lokat bankowych w ostatnich miesiącach – dodaje mec. Jarosiewicz.
- Nasza kancelaria od lat zauważa swego rodzaju „dyskryminację” kredytobiorców złotówkowych w stosunku do „frankowiczów” – mówi mec. Jarosiewicz. Należy spodziewać się, że wiele osób będzie próbować ratować swoją sytuację finansową np. poprzez poszukiwanie rozwiązań prawnych przeciwko bankom.
Kamila Walerysiak