Gdyby łzy wiedziały gdzie spadać, dziś na cmentarzach nie płonęłyby znicze. Płomieni pamięci jednak nie zabraknie dziś na pewno bo od żałoby silniejsza jest radość z tego co nam zostawili. A przecież są to nie tylko wspomnienia starych albumów. To oni budowali więź, która sprawia, że dziś przy mogiłach odnajdujemy poczucie wspólnoty, że łzawe reminiscencje nie przesłaniają nam poczucia jedności.
Ludzie… Tak jak my żyjący dziś, na co dzień zabiegali o sprawy codzienne, materialny byt rodzin. Nie zawsze było to łatwe. Dlatego do dziś zapamiętamy ich nie tylko ze wzruszających wigilii ale też z codziennych zmagań, kłopotów, dramatów, walki o materialny dostatek. Nastał jednak kolejny pierwszy dzień listopada i odsuwa te codzienne troski w głęboki cień niepamięci. Pamięć jednak to prawdziwa istota tego spotkania na cmentarnych alejkach.
Dlatego, właśnie dziś to spotkanie w niezmierzonej przestrzeni pamięci sprawia, że wielu z nas czuje się bliżej tych Nieobecnych, bliżej niż nawet wtedy gdy zasiadaliśmy do wspólnego stołu. To paradoks ale i wielka tajemnica tego dnia. Smakujmy ją jak najlepsze wspomnienia wspólnych biesiad, świątecznych radości. Smutne święto.../?!/ Tak ! Nie byłoby go jednak gdyby nie promyczek nadziei. Nieśmiertelności!