Dziś, gdy wspominamy tamte tragiczne zdarzenie, pielgrzymi ze Świnoujścia idą do Częstochowy. W tym gronie, 40 lat temu była także Ewa Paprzycka, którą do dziś wspominają przyjaciele.
To było także bardzo upalne lato. Pielgrzymka szła nie tylko szosą ale także w spiekocie, polnymi drogami. Mimo trudów drogi pielgrzymi cało i zdrowo osiągnęli swój cel. Częstochowa z szacunkiem powitała wędrowców najdłuższego wówczas pątniczego szlaku w Polsce. W wielu z nich ziarno pielgrzymowania pozostało na całe życie. Ewa z wielką radością wyruszała w drogę do największych sanktuariów maryjnych Europy.
Gdy, 22 lipca dotarła wiadomość z francuskiego Vizille, Polacy wstrzymali oddech. Niestety, 26 osób zginęło. O życie kolejnych walczyli lekarze szpitala w Grenoble. Upływają lata. Podobno czas leczy rany ale z serc trudno wyplenić żal. Pamięć pozostaje.