iswinoujscie.pl • Sobota [07.04.2007, 16:58:23] • Świnoujście

ŚWIĘCONE

 ŚWIĘCONE

Parafia Świętego Stanisława i Bonifacego( fot. Artur Kubasik )

W XVIII i XIX wieku poświęcenie pokarmów odbywało się w domach. Księża chodzili od chaty do chaty. Dziś byłoby to praktycznie niemożliwe. Ale każdy może liczyć na to w świątyni. Przez cały dzień – we wszystkich świnoujskich kościołach rzymsko – katolickich księża czekają na wiernych.

Tylko w tej jednej – parafii świętych Stanisława i Bonifacego przy ul. Siemiradzkiego przygotowano na dziś 5 litrów wody święconej. Ksiądz proboszcz Dariusz Kiljan spodziewa się ok. 2300 wiernych, którzy zjawią się tu dziś z koszykami pełnymi pokarmów. To ok. 95% wszystkich parafian tej wspólnoty. Jak podkreśla ks. Kiljan święcenie pokarmów to do dziś jeden z najpowszechniejszych zwyczajów wielkanocnych. Dlatego też pokarmy na wielkanocne śniadanie święcimy nawet, gdy jesteśmy z dala od domu.

Turyści z Wrocławia (fot. Sławomir Ryfczyński)

Na naszych zdjęciach panie z Warszawy i turyści w Wrocławia. Nawet na wczasach nie wyobrażają sobie wielkanocnego śniadania bez święconki…

Ewa i Leokadia (fot. Artur Kubasik)

Święconka i jej symbole
Błogosławieństwo pokarmów, zwane powszechnie święconką lub święconym, szczyci się znacznie dłuższym rodowodem. Początki tego chrześcijańskiego obrzędu sięgają VIII wieku, w Polsce zaś pierwsze jego praktyki odnotowano w XIV stuleciu. Najpierw święcono tylko pieczonego baranka, a więc chlebową figurkę o postaci baranka. Potem dodawano kolejno ser, masło, ryby, olej, pokarmy mięsne, ciasto i wino. Na końcu święcony kosz został uzupełniony jajkiem i pozostałymi pokarmami, które obecnie weszły do kanonu święconki.
Dzisiaj w koszykach niesionych do poświęcenia znaleźć można niemal wszystko, byle było dużo i kolorowo. Podobno zdarzają się nawet hamburgery od Mc Donalda. Święconka to nie promocyjna paczka z pełnym asortymentem i nie musi w nim być wszystko.
Warto pamiętać, że dobór potraw w koszyku nigdy nie był przypadkowy. Od wieków każdy Boży dar symbolizował, co innego, uznanego przez ludową jak i chrześcijańską tradycję. Zestaw tych darów się zmieniał, ograniczano ich ilość, aż pozostało tylko sześć, by ostatecznie powiększyć do siedmiu. Ten zestaw, przyjęty w okresie wczesnego romantyzmu, obowiązuje do dziś. Potraw w koszyku może być więcej, ale tych siedem powinno się w nim znaleźć przede wszystkim. Symbolizują, bowiem treść chrześcijaństwa.

Chleb we wszystkich kulturach ludzkości był i jest pokarmem podstawowym, niezbędnym do życia. Gwarantował dobrobyt i pomyślność. Wśród chrześcijan zawsze był symbolem nad symbolami - przedstawia, bowiem Ciało Chrystusa. Jeżeli pieczono wiele odmian chleba, do kosza kładziono po dużej kromce każdego z nich. Natomiast koniecznie poświęcony był cały chlebek wielkanocny, czyli paska. W tym celu specjalnie ją przecież pieczono.
Jajko jest dowodem odradzającego się życia, symbolem zwycięstwa nad śmiercią. Tę symbolikę rozpowszechnili w Polsce niemieccy zakonnicy. Wywodzi się ona z dawnego zakazu spożywania jaj podczas Wielkiego Postu. Jajka na stół powracały ponownie w Wielkanoc.
Sól to minerał życiodajny, dawniej posiadający moc odstraszania wszelkiego zła. Bez soli nie ma życia. To także oczyszczenie, samo sedno istnienia i prawdy. Stąd twierdzenie o „soli ziemi", jak to w Kazaniu na Górze powiedział Chrystus o swoich uczniach.
Wędlina zapewnia zdrowie i płodność, a także dostatek, bo przecież nie każdy mógł sobie pozwolić na ten szczególny pokarm. Kiedyś był to choćby plaster szyneczki, a od XIX wieku słynna polska kiełbasa.
Ser jest symbolem zawartej przyjaźni między człowiekiem a siłami przyrody, a przede wszystkim stanowi gwarancję rozwoju stada zwierząt domowych. Ser jest, bowiem produktem mlecznym pochodzącym od krów, owiec i kóz.
Chrzan zawsze był starym ludowym znamieniem wszelkiej siły i fizycznej krzepy. Współdziałając z innymi potrawami zapewniał ich skuteczność.
Ciasto do koszyka ze święconką weszło ostatnie, jako symbol umiejętności i doskonałości - zapewne głównie jako popis domowych gospodyń. Ciasto reprezentowane było głównie przez wielkanocne baby, a jej nieudany wypiek był wielką kompromitacją. Poza tym winien to być zawsze wypiek własny, domowy, a niekupiony w ciastkami. Wystarczy zwykła domowa drożdżówka.
Taka to była tradycja siedmiu błogosławionych darów, znana w Polsce wszędzie od wielu lat. Współczesne uzupełnienia wielkanocnego koszyka są już dodatkami bez znaczenia - wkładane tam trochę ze snobizmu, z nieświadomości, a najczęściej z powodu lekceważenia tradycji.

Tomek, Asia, Michał (fot. Sławomir Ryfczyński)

Koszyk winien być z wikliny, słomy lub sosnowych łubów. Wyścielony serwetą, ozdobiony bielą koronek i zielenią bukszpanu lub gałązek borówki, był wyrazem wielkiej radości. Tą radością trzeba się podzielić podczas wielkanocnego śniadania. I to w znaczeniu symbolicznym jak też dosłownym. W tym miejscu warto odnotować, że zwyczaj święconki oraz dzielenia się jajkiem na Pomorzu nie był znany, przynajmniej w części kaszubsko-kociewskiej tego regionu. Rozpowszechnił się dopiero po 1920 roku, przyniesiony z osiedleńcami z Polski centralnej. Wcześniej przed śniadaniem stół cały kropił święconą wodą najstarszy mężczyzna w rodzinie. Za kropidło służyła mu gałązka brzeziny, z bukietu poświęconego w Niedzielę Palmową. Potem, w okresie popularnej już święconki, senior nadal kropił stół, ale czynił to wobec tych pokarmów, których nie było w koszyku. Po tej rodzinnej ceremonii koszyk ze święconką dostawiano na stół, jakby uzupełniając wielkanocne pokarmy o wszystkie Boże dary. Natomiast jajko było obecne w symbolice, lecz niegdyś na Pomorzu nie dzielono się nim na znak przekazywanych życzeń.
W zamożniejszych domach pomorskich, szczególnie w tych ziemiańskich, przyjął się także zwyczaj święcenia w Wielką Sobotę wszystkich pokarmów na miejscu w domu, co było bardzo powszechne dawniej u polskiej szlachty. Na zaproszenie gospodarza przyjeżdżał pleban i kropił całe stoły jadła przeznaczonego na Wielką Niedzielę i dni następne.

Pan Janusz z wnuczką (fot. Sławomir Ryfczyński

Ponieważ wielkanocne śniadanie jest jednocześnie obiadem, na stole znajdą się zapewne smaczne różności. Zacząć można od żuru na białej kiełbasie lub od zupy chrzanowej z jajkiem i białą kiełbasą bądź od zwyczajnego barszczu z jajkiem.
Potem zapewne pojawią się przeróżne pyszności z zimnych mięs: pasztety, rolady, schaby faszerowane i te w galarecie, pieczenie podawane na zimno, drób na różne sposoby, a przede wszystkim jajka, których mistrzowie sztuki kulinarnej wymyślili już ponad sto przepisów. Oto tylko niektóre: faszerowane pieczarkami, w sosie śmietanowym, z wątróbką, w galarecie z łososiem, albo smażone: na szynce, na boczku, po chłopsku, z grzybami, lub najprościej -jak kaszubska
prażnica:
Najlepszy boczek należy pokrajać na drobne skwarki, wrzucić na patelnię i smażyć do wytopienia tłuszczu. Wrzucić do tego pokrajaną w plasterki cebulę, smażyć ją do zarumienienia. W garnuszku rozbić jaja według uznania 2-3 na osobę i wymieszać na jednolitą masę, dodając sól do smaku. Można też, jak przy jajecznicy po chłopsku, dodać łyżkę pszennej mąki i pół szklanki ciepłego tłustego mleka. Wszystko dokładnie wymieszać, wylać na gorącą patelnię, a ciągle mieszając doprowadzić prażnicę do właściwej gęstości.
Nasi pomorscy przodkowie jedli ją także na zimno, jako obkład chleba posmarowanego masłem.

Źródło: https://iswinoujscie.pl/artykuly/753/