Chodzi o cztery jednostki obsługujące tzw. „przeprawę karsiborską”. To jedyna droga do miasta dla samochodów ciężarowych, pojazdów z zaopatrzeniem. W sezonie, położona w ciągu drogi krajowej przeprawa bierze także na siebie główny ciężar tysięcy przyjeżdżających do kurortu wczasowiczów. Kolejka oczekujących na przeprawę ma nieraz 3 – 4 kilometrów długości. Promy kursują wówczas non – stop. Załogi i maszyny dają z siebie wszystko. To „wszystko”na co je stać to obecnie 60% nominalnej mocy. W takim stanie promy muszą zmagać się także z kapryśnymi warunkami hydrometeorologicznymi delty Świny.
„Bywają sytuacje, że dowodzący promami pływają wyłącznie „na własną odpowiedzialność” - mówi dyrektor Żeglugi Świnoujskiej Leszek Paprzycki. ”Gdyby odmówili nie miałbym prawa zmusić ich do rzucenia cumy” - dodaje dyrektor. Już w 1997 roku na jego zlecenie opracowana została techniczna koncepcja modernizacji siłowni promów. Od 11 lat nikomu z władz nie udało się jednak przeforsować tak poważnej inwestycji. Każda z czterech jednostek wymaga nakładów rzędu 8 – 10 milionów zł. Dyrektor Paprzycki omawiał już ten temat na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta. Radni w większości rozumieją potrzebę modernizacji promów tyle, że nie chodzi o decyzję radnych lecz Warszawy. Tymczasem rządzący krajem nie widzą potrzeby wydawania takiej kwoty. Ostatnio sprawa przepadła także w sejmie. Wygląda na to, że posłowie czują się zwolnieni z tej odpowiedzialności bo przecież zatwierdzili już pieniądze na tunel. Kto zdoła im wytłumaczyć jak bardzo są w błędzie ? Być może w walce o modernizację na „Karsiborach” trzeba wykorzystać sytuację z poniedziałkowego poranka (!?) Po kilkugodzinnym pobycie promu na piaszczystej mieliźnie wiadomo, że w grę wchodzi tu także bezpieczeństwo ludzi. To argument, z którym trudno będzie komukolwiek dyskutować.