W poniedziałkowy wieczór, mimo chłodu, spacerowały tu całkiem spore grupy ludzi. Czynne były wszystkie restauracje, kawiarnie i punkty gastronomiczne, niczym w pełni sezonu letniego. Każda restauracja zadbała o ciepło- paliły się piecyki -ogień w krytych ogródkach. Jeśli przyszło się w większym gronie, trudno było o wolny stolik, łatwiej miały pary, zadowalające się miejscami dwuosobowymi.
I tak, jak latem, szemrała podświetlana fontanna, pachniało szaszłykiem, kawą i wanilią. Zupełnie inny świat, niż centrum miasta...