Oj, nie jest to łatwe ani przyjemne zostać zaliczonym do poddanych jego wysokości Neptuna. Zanim magiczny trójząb króla morskich przestworzy spocznie na ramieniu neofity, musi on, bez oporu stawić czoła nie lada próbom.
fot. Robert Ignaciuk
Barwna i głośna grupa pojawiła się w sobotę na ulicach Świnoujścia. Na przyczepie ciągniętej przez samochód do centrum miasta przybył król mórz i oceanów Neptun w towarzystwie swojej żony Salacji. Władcy mórz towarzyszyły diabełki ale była także jego przyboczna gwardia pod wodzą admirała. Cała świta, pozdrawiana przez mieszkańców i turystów przewędrowała od promu do Placu Wolności. Tu król wielkiej wody nakazał swoim diabełkom wyłapywanie neofitów, którzy poddani zostali obrzędowi chrztu morskiego.
Oj, nie jest to łatwe ani przyjemne zostać zaliczonym do poddanych jego wysokości Neptuna. Zanim magiczny trójząb króla morskich przestworzy spocznie na ramieniu neofity, musi on, bez oporu stawić czoła nie lada próbom.
fot. Robert Ignaciuk
Dopiero napicie się słonej morskiej „berbeluchy", spróbowanie papki z wodorostów i oddanie hołdu władcy sprawia, że nowy poddany otrzymuje imię i dyplom chrztu morskiego. Dowodem na uzyskanie tego zaszczytu jest pieczęć przystawiona Ana ręce. Taki, prawdziwy chrzest morski od lat cieszy się wielkim powodzeniem, zwłaszcza wśród przyjezdnych-turystów.
fot. Robert Ignaciuk
Wszyscy zatli zaproszenie do morskiej latarni gdzie w niedzielę, w południe Neptun pojawi się po raz drugi, tym razem, przy ulicy Bunkrowej w prawobrzeżnej części Świnoujścia.