„Na całym świecie w piwiarniach, restauracjach w których sprzedaje się alkohol, korzysta się z bezpłatnych toalet.”-napisał internauta i – dla kontrastu, opisał sytuację, której doświadczył w jednej z plażowych restauracji;
„Wstyd mi było wczoraj, gdy moi goście z Włoch mimo rachunku powyżej 100 złotych za dwukrotne korzystanie z toalety musieli zapłacić.”
Właściciele lokali często tłumaczą się, że toalety są płatne by ukrócić „WC-turystykę” czyli ograniczyć wizyty gości, którzy wchodzą do lokalu nic nie zamawiając, a jedynie odwiedzając WC. Prześledziliśmy informacje na ten temat i internetowe fora. Zdaniem internautów na takie zjawisko jest także metoda, szeroko stosowana w innych krajach;
-„Ja widzę rozwiązanie. Zamki na karty magnetyczne, które kelner przynosi do stolika gościom przy odbieraniu zamówienia. Reszta buli. Proste i uczciwe.” - napisał uczestnik jednej z dyskusji na ten temat. Metoda zaproponowana przez cytowanego internautę przyjęła się w wielu miastach różnych krajów. Może zdałaby egzamin także u nas?! - czytamy w dyskusji na forum jednego z turystycznych portali.
Ale, może powinniśmy zacząć owczego innego. Nie możemy, niestety narzekać na nadmiar publicznych toalet w mieście. Czy trzeba rzeczywiście płacić za skorzystanie z pisuaru i umywalki?!