Już dziś stawki frachtowe na przewozy ładunków masowych, a tych najwięcej transportują statki PŻM-u, spadły o kilkadziesiąt procent.
Jeżeli tendencja ta się utrzyma armator zamierza zezłomować więcej statków, a także ograniczyć koszty remontów. Program inwestycyjny firmy nie jest jednak zagrożony.
- Największego kryzysu dyrekcja Polskiej Żeglugi Morskiej spodziewa się w przyszłym roku - mówi Paweł Szynkaruk, dyrektor naczelny PŻM. - W 2009 roku sytuacja na pewno będzie gorsza niż w tym roku. Jak firma działa w cyklach przewozowych, musi w dobrych latach odłożyć środki na działanie bessy.
Jeżeli zła sytuacja na rynkach frachtowych się utrzyma to z floty PŻM-u zostaną wycofane cztery statki.
Profesor Dariusz Zarzecki z Uniwersytetu Szczecińskiego mówi, że PŻM przetrwa kryzys, ponieważ to nie pierwsze załamanie na rynkach frachtowych, jakie przeżywa ta firma.
W przyszłym roku flota PŻM ma odebrać 9 statków. W sumie program inwestycyjny firmy zakłada budowę 34 jednostek. Największy polski armator będzie potrzebował około pół tysiąca nowych pracowników. Jeżeli kryzys się przedłuży, nowych miejsc pracy będzie mniej.
2008-10-30, 14:20: Grzegorz Gibas