„Zgłosiłam się do punktu szczepień tak jak apeluje dyrekcja; punktualnie na wyznaczoną godzinę, ”- relacjonuje kobieta.” Nie mam zastrzeżeń do terminowości szczepień.” -dodaje. Co ją zatem zbulwersowało…?
Mieszkanka nie może zrozumieć jak można tak zorganizować miejsce masowych szczepień. Najpierw trzeba wejść do pomieszczenia w którym pobiera się deklaracje, a następnie je wypełnić. I tu zaczyna się koszmar. Brakuje najmniejszego choćby stoliczka przy którym na spokojnie można by usiąść i wypełnić formularz. „Ludzie radzą sobie jak mogą”- mówi relacjonuje jak; „za stoliczek muszą robić plecy człowieka z kolejki. W dodatku, deklaracji nie możemy wypełnić pod dachem bo w pomieszczeniu jest za mało miejsca. Ludzie muszą wyjść przed budynek. Gdy ja tam byłam kropił deszcz..”
-„Pamiętam, że na samym początku akcji szczepień przed szpitalem stanął niewielki namiot. Chyba wojskowi wtedy pomogli”- mówi . Co za problem aby ludzie na spokojnie mogli przysiąść pod taką wiatą… Napiszcie coś o tym, może jeszcze coś zrobią. Uwag mieszkańców nie publikujemy po to by „dopiec” pani prezes. To zwykły dziennikarski obowiązek pisać o sprawach, które bolą czytelników. Z nadzieją, że odpowiedzialni za sytuację postarają się to zmienić…