iswinoujscie.pl • Czwartek [18.03.2021, 18:03:04] • Świnoujście

Wspomnienie o Piotrze

Wspomnienie o Piotrze

fot. Archiwum rodzinne

12 marca tego roku, w dniu swoich 80-tych urodzin odszedł na zawsze Piotr Sowa. Przyjaźnił się z wieloma osobami a znajomych nie sposób byłoby zliczyć. Wszystkim odpowiadała Jego otwartość na ludzi, idee, przedsięwzięcia i pomysły, mimo że były one niecodzienne a czasami nawet kontrowersyjne. Z zasady spokojny i zrównoważony był przy tym pełen zapału i pozytywnych emocji. Często podkreślał byśmy pamiętali, "...że mimo wszystko życie jest szczęściem...". Jednak przesłanie to można było w pełni zrozumieć dopiero gdy rozkolportował wśród przyjaciół książkę, napisaną m.in. przez jego brata Józefa. Była to monografia wydana w 2007 roku w Częstochowie przez Społeczne Stowarzyszenie Polaków Poszkodowanych przez III Rzeszę w Częstochowskiem, w której "...podjęto trud przypomnienia światu, tych mieszkańców ziemi częstochowskiej, którzy u zarania swego życia pozbawieni ciepła rodzinnego, często najbliższych osób, rzuceni na pastwę losu, zmuszeni zostali do wyniszczającej, niewolniczej pracy...". Opisano w niej także tragedię rodziny Sowów jakiej doświadczyła ona w 1943 roku. Piotr miał wtedy 2 latka i był najmłodszym z pięciorga rodzeństwa. Na ich oczach Niemcy zamordowali w bestialski sposób ojca i ciężarną matkę oraz siedmioro Żydów, których ukrywali w specjalnie przygotowanej dla nich kryjówce. Zabudowania gospodarcze Sowów zostały ograbione i spalone, a wszystkie dzieci przekazano pod opiekę rodziny Sączków. Po tygodniu zabrał ich wujek Stanisław Sowa. W 1944 r. niemiecka rodzina Pihów, mimo sprzeciwu krewnych zabrała jedną z sióstr Janinę i zgermanizowała. Przez wiele lat rodzina próbowała odnaleźć siostrę.

Rodzeństwo starało się utrzymywać między sobą kontakt i wspierać się w miarę możliwości. To dzięki temu
właśnie i ogromnej determinacji, po ukończeniu szkoły podstawowej, Piotr rozpoczął naukę w Technikum
Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu. Następnie podjął studia w nowotworzonej Państwowej Szkole Rybołówstwa Morskiego w Szczecinie, w której szkolił się m.in. pływając na "słynnych ptaszkach". Niestety, ze względu na stan zdrowia, musiał na II-gim roku zrezygnować i przenieść się na Politechnikę Częstochowską. Nad morze powrócił w 1970 roku i już jako inżynier mechanik, rozpoczął pracę w "Matce Odrze", która wchodziła właśnie w "nową epokę". Nowoczesne trawlery serii B-18 i B-418, rekordy połowowe, setki zatrudnianych rybaków, rejsy dalekomorskie... Był nie tylko inżynierem, ale także czynnym marynarzem. Po 15 latach pracy przeniósł się do Warszawy do Ministerstwa Żeglugi. Po kolejnych 3 latach wrócił do Świnoujścia. Zarządzał Spółdzielnią Cepelianka i pracował w Urzędzie Miasta. Był nie tylko inżynierem-mechanikiem, czynnym marynarzem, urzędnikiem, działaczem społecznym i gospodarczym, ale również wizjonerem. Był organizatorem i pilotem pierwszych rejsów na motolotni nad świnoujską plażą.

Kipiał pomysłami i inicjatywami niemal w każdej dziedzinie. Jego historia to także duża część historii Świnoujścia, któremu był całkowicie oddany. Po transformacji ustrojowej w końcu się "ustatkował", budując tutaj, od podstaw, własne przedsiębiorstwo. I znowu wszędzie był i On i/lub Jego KOROS. Ale zawsze wśród mieszkańców Świnoujścia. Rzadko kiedy jakakolwiek impreza kulturalna, charytatywna czy społeczna akcja odbywały się bez Jego udziału i sponsoringu. Choćby wspomnieć te sztandarowe: kolonie dla dzieci polskich z Ukrainy, reaktywacja Fortu Zachodniego, Turniej Tenorów czy akcje Klubu Rotary.

Nawet Święto 1-majowe organizował co roku na Kempingu Relax lub na fortach, aby stworzyć m.in. okazję do spotkań byłych pracowników Odry i działaczy społecznych. Zawsze otoczony potrzebującymi, którzy wiedzieli, że mogą na Niego liczyć. Ale i licznymi znajomymi i przyjaciółmi, których zachęcał do tych inicjatyw i był w tym niezmordowany. Szczególną troską i wsparciem otaczał dzieci osierocone i ludzi bezdomnych.

Nigdy nie miał czasu, zawsze gdzieś pędził, ciągle zaabsorbowany załatwianiem różnych spraw. Dopóki sam nie zachorował. To i trwająca pandemia ograniczyły do zera jego codzienną aktywność i większość bezpośrednich kontaktów, do których przywykliśmy i które tak ceniliśmy.

Niestety coraz bardziej stawały się one wyłącznie wspomnieniami. Zakończył Swoją ziemską wędrówkę godnie. Jako dobry brat, mąż, ojciec i dziadek. Kompetentny urzędnik i sprawny przedsiębiorca. Wrażliwy działacz społeczny i mecenas kultury.

Niezawodny kolega, wspaniały kompan i oddany przyjaciel wielu z nas, którzy mieli szczęście dzielić z Nim czas i miejsca.

Żegnamy Ciebie Piotrze! Spoczywaj w pokoju!
Grono Przyjaciół

Źródło: https://iswinoujscie.pl/artykuly/70022/