– Konsultujemy się obecnie z przedsiębiorcami ze Szczecina. Nie wykluczamy apelu do Rządu RP w sprawie odmrożenia gastronomii. Uważamy, że ten sektor gospodarki powinien funkcjonować w takim samym trybie jak hotele. 50% zajętych miejsc i skrupulatne kontrole czy zasady są przestrzegane – dodaje Prezes Hanna Mojsiuk. Wicepremier i minister rozwoju Jarosław Gowin obiecał rozpocząć prace nad włączeniem do rządowej pomocy przedsiębiorców, którzy zanotowali spadek obrotów o co najmniej 70 procent bez względu na kody Polskiej Klasyfikacji Działalności – pomocą mają zostać objęte także nowe firmy, które założono w grudniu 2019 i w całym 2020 roku.
„To jest walka o przetrwanie. Tutaj nie ma miejsca na kalkulowanie”
Przedsiębiorcy działający w branży gastronomicznej w Szczecinie przyznają, że sytuacja jest bardzo trudna, a odliczanie kolejnych dni zamknięcia powoduje, że oddala się wizja spokojnego powrotu do funkcjonowania. Odchodzą pracownicy, znikają oszczędności, a pozyskiwanie środków płynnościowych na prowadzenie działalności w branży objętej ścisłym lockdownem jest bardzo trudne: - Przed pierwszym lockdownem byliśmy siecią restauracji nie do złamania. Wielkie plany, duża rentowność. Wiosną poradziliśmy sobie dobrze, ale obecny lockdown jest dramatem, to jest już ponad 110 dni zamknięcia. Nasze PKD jest zablokowane w bankach, naprawdę to wygląda jak zamach na naszą gałąź gospodarki. Wyczerpaliśmy wszelkie możliwe środki, by móc przetrwać, ale jak będą rzucane nam kolejne kłody to będziemy musieli dalej walczyć, to jest walka o przetrwanie, czyli jak sama nazwa wskazuje tutaj już nie ma miejsca na kalkulowanie. Walczymy o każdy dzień. Kropką nad i była wiadomość Premiera Morawieckiego, który napisał: wytrzymajmy jeszcze kilka tygodni lub miesięcy. Wtedy podjęliśmy decyzję o tym, że musimy ratować nasze przedsiębiorstwo – mówi Sebastian Kosiacki, współwłaściciel sieci lokali Ziemniak i Spółka.
Nie brakuje żalu oraz rozczarowania lockdownem i oferowanym wsparciem: – Państwo zamknęło restauracje, nie dając nic w zamian. Mam trzy miesiące zamkniętą restaurację i nie dostałem ani złotówki wsparcia – mówi Maciej Szabałkin, właściciel restauracji Piastów 30. - Gdyby Pan Premier powiedział swoim urzędnikom: „pracujecie pół roku za darmo”, jestem przekonany, że oburzyliby się jeszcze bardziej niż przedsiębiorcy pozostawieni bez grosza – dodaje Maciej Szabałkin.
115 dni zamknięcia i brak perspektywy na poprawę sytuacji. „Gastronomia jedną z najbardziej zadłużonych branż”
Przedsiębiorcy zgłaszający się do Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie zwracają uwagę, że zagrożenie płynności finansowej to jeden problem. Poważne dylematy budzi również zapewnienie utrzymania pracownikom. Gastronomicy często kompletowali swoje zespoły przez wiele lat. Dzisiaj muszą zwalniać swoich pracowników lub proponować im umowy na znacznie gorszych warunkach. To powoduje frustracje zarówno u pracowników jak i pracodawców.
- Gastronomia jest nieczynna od prawie 115 dni. Proszę sobie wyobrazić kogo jest stać na to, żeby cztery miesiące dokładać do interesu. Jesteśmy świadkami prawdziwej pacyfikacji branży, za chwilę nie będzie już czego otwierać. Z mojego doświadczenia jako windykatora wynika, że gastronomia jest jedną z najbardziej zadłużonych branż. To odbija się na sytuacji pracowników, dostawców, kucharzy, ogólnie całego gospodarczego ekosystemu, który dotychczas w tej branży dobrze funkcjonował – mówi Prezes Grupy AVERTO Małgorzata Marczulewska.
- Restauratorzy zmieniają umowę o pracę na umowy cywilnoprawne. Luźniejszy stosunek pracy pozwala im elastyczniej reagować na zwiększony lub zmniejszony ruch na wynos w ich lokalach. Pracownicy, często nie z winy pracodawców, zostają bez środków do życia – mówi Małgorzata Marczulewska.
Michał Kaczmarek
Rzecznik Prasowy Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie