- Proszę opowiedzieć Czytelniom, w jaki sposób rozpoczęła się Pana współpraca ze Szpitalem Miejskim im. Jana Garduły w Świnoujściu.
- Współpraca rozpoczęła się siedem lat temu. W tym czasie w świnoujskim szpitalu były ogromne problemy z Oddziałem Chirurgicznym. Między innymi wraz z dr Jackiem Kargulem działaliśmy już wtedy w Kolegium Lekarzy Chirurgów (to stowarzyszenie założone w Szczecinie z inicjatywy lekarzy chirurgów w 2012 roku - przyp. red.) i dążyliśmy do tego, żeby pracować na trochę innych zasadach, niż przyjęte to było w tamtym czasie w Polsce. Miasto szukało instytucjonalnego partnera, jakim jest stowarzyszenie. Oddział chirurgiczny znajdował się wówczas w zapaści. A tworzenie oddziału nie będzie efektywne jeżeli polegać będzie jedynie na zmianie jednego człowieka na drugiego. My mogliśmy zapewnić dobrze wyszkoloną ekipę chirurgów m.in. z Kliniki Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Tak też się stało. Podjęliśmy współpracę, która trwa do dzisiaj.
- Jakie zmiany zaszły przez te siedem lat na Oddziale Chirurgicznym w naszym szpitalu?
- Wcześniej nie wykonywano w tym oddziale wielu zabiegów. Mieszkańcy Świnoujścia musieli szukać pomocy w szpitalach w Szczecinie, 100 km od Świnoujścia. Dążyliśmy do tego, żeby trafili tutaj tacy specjaliści, którzy zagwarantują odbudowę zaufania do tego oddziału. To proces, który trwał dwa lub trzy lata. To był czas, w którym pacjenci mogli się przekonać, że możemy przeprowadzić tutaj zabiegi na wysokim poziomie, w większości te, które przeprowadzamy w klinikach i z dużą gwarancją, że wszystko zakończy się dobrze. Od początku mieliśmy natomiast ten komfort, że w szpitalu była bardzo dobra atmosfera.
- Czy chirurgia w Świnoujściu będzie się rozwijać?
- Zarząd szpitala założył wieloletnią perspektywę rozwoju placówki. W służbie zdrowia tak to właśnie powinno wyglądać. Wszelkie inwestycje służyć będą pacjentom przez kilkadziesiąt lat. Świnoujście jest wyjątkowym miastem. Rozwija się. Przybywać będzie zarówno mieszkańców jak i turystów. W związku z tym należy inwestować również w chirurgię. W planach jest stworzenie dużego działu diagnostycznego, m.in. z rezonansem magnetycznym i wszelkimi badaniami komputerowymi, które istnieją dzisiaj na poziomie szpitali wojewódzkich i akademickich. Możemy poszerzyć m.in. działalność onkologiczną w kierunku diagnostyki piersi i w tym zakresie wykonywać operacje. Mamy specjalistów i siły. Możemy działalność w zakresie chirurgii onkologicznej w Świnoujściu poszerzyć. Oczywiście, nie ma możliwości, żeby zrealizować to bez inwestycji w duży budynek i sprzęt. Takowy jest planowany na terenie szpitala. Po wybudowaniu tunelu i dokończeniu drogi S3, wzrośnie ranga naszego szpitala, więc tym bardziej powinniśmy dążyć do tego, żeby była to placówka samodzielna. Obecnie musimy uciekać się do współpracy, chociażby z moją kliniką. Bywa, że pacjenci są kierowani zatem do Szczecina, muszą przejechać 100 km na operację, ale z czasem te zabiegi powinny się odbywać na terenie świnoujskiego szpitala.
- W 2017 roku udzielił Pan wywiadu, w którym można było przeczytać, że warunki pracy chirurgów w naszym kraju są złe, ranga tego zawodu jest żadna, a politycy niewiele robią, żeby ten stan rzeczy zmienić.
- W Polsce był, jest i zapewne będzie kryzys jeżeli chodzi o chirurgię. Z jednej strony zły systemem szkolenia, a z drugiej strony problemy natury prawnej sprawiają, że wiele osób zniechęca się do wykonywania tego zawodu. Każdy chciałby czuć się, wykonując swoją pracę, bezpiecznie. Trudno o tym mówić, skoro funkcjonuje ustawa, wedle której chirurdzy mogą być karani więzieniem za błędy medyczne. To bardzo poważne obciążenie psychiczne dla chirurgów. Zaostrza się przepisy związane z odpowiedzialnością medyków, a od lat zapaść w chirurgii pogłębia się i nikt się tym nie przejmuje. Mój rocznik zaczyna przechodzić na emeryturę. Tak naprawdę w szpitalach pracuje dzisiaj bardzo dużo emerytów i nie widać perspektyw, aby ta luka w ciągu najbliższych lat została wypełniona. Byłem w zarówno sejmowej Komisji Zdrowia jak i Senacie RP z opracowaną przez siebie mapą demografii chirurgów w Polsce i o tych, oraz wielu innych problemach związanych z naszą dziedziną medycyny, mówiłem. Nikt się specjalnie moimi argumentami nie przejął. Jednocześnie niedawno pojawiła się możliwość zatrudniania lekarzy i pielęgniarek z innych stron świata i to bez weryfikacji ich umiejętności oraz uprawnień. Wystarczy znajomość języka polskiego. Naczelna Rada Lekarska oraz Naczelna Izba Pielęgniarska protestuje. Wszyscy rozsądni lekarze wskazują, że to zła droga. Do tak odpowiedzialnego zawodu nie można przecież dopuszczać ludzi, którzy nie są sprawdzeni. Sam wiem to doskonale z doświadczenia. To jeden z wielu paradoksów, który nie powinien mieć miejsca. Z żalem muszę stwierdzić, że pod wieloma względami służba zdrowia lepiej funkcjonowała 30-40 lat temu. Ale tak się dzieje, gdy pracę lekarzom organizują urzędnicy.
- Czy możemy sobie jakoś z tym poradzić na poziomie lokalnym?
- Mamy w Świnoujściu mocną kadrę. To są dobrzy i znani chirurdzy, których w większości szkoliłem. Każdy zna standardy działania i potrafi zagwarantować wysoki poziom leczenia. W chirurgii wiele zależy od ludzi. W onkologii rokowanie zależy od stanu zaawansowania nowotworu. Drugim ważnym czynnikiem jest sam chirurg. Mamy ten komfort, że w Świnoujściu jest dobra, doświadczona kadra i niezłe perspektywy rozwoju. Ale w całym kraju generalnie sytuacja jest zła i bez gruntownej reformy zapewne będzie już tylko gorzej.
- Proszę porównać naszą służbę zdrowia do innych w Europie.
- Trzydzieści lat temu powstała w naszym kraju idea taka, żeby stworzyć system ubezpieczeń, który miał gwarantować leczenie wszystkim za darmo. Nie tylko w Polsce zapomniano, że medycyna jest droga. Na świecie nie ma idealnych systemów opieki zdrowotnej, wszystkie mają jakieś wady, ale uważam, że do zaakceptowania dla Polaków byłby dość przejrzysty i o wiele sprawniejszy system niemiecki, który zapewnia większą dostępność do usług medycznych obywatelom.
- Rozmawiamy w czasie epidemii, lockdownu i trwającej akcji szczepień przeciw COVID-19. Wiele osób w naszym kraju zastanawia się, czy przyjąć szczepionkę. Co Pan na ten temat sądzi?
- W ostatnim stuleciu szczepionki przeciw wielu dotychczas śmiertelnym chorobom takim jak tężec, ospa, krztusiec, odra, gruźlica, czy choroba Heinego-Medina uratowały setki milionów ludzi. Zaprzeczanie wartości szczepień jest dla mnie niepojęte. Jest to bowiem zaprzeczenie rozwoju medycyny. Oczywiście, obserwuję to, co się dzieje w Internecie. Sam mam znajomych, którzy nieufnie podchodzą do sprawy. Ale lekarze w ten sposób nie myślą. Musimy się bezwzględnie zaszczepić. Oczywiście, może się zdarzyć, że wystąpią działania niepożądane - tak jak przy każdym leku i każdej szczepionce. Każdy z nas jest inny, biologia każdego z nas jest inna. Tym niemniej szczepionka stwarza szansę na opanowanie epidemii. Ja zaszczepiłem się w pierwszym możliwym terminie. Jeszcze w latach 50. średnia długość życia była o 20 lat krótsza. Zmieniło się to dzięki postępowi medycyny; także dzięki szczepionkom.
- Dziękujemy za rozmowę.
źródło: szpital-swinoujscie.pl