Poza deklaracjami władz, w sprawie morskich farm wiatrowych w zachodniej polskiego części wybrzeża, nie dzieje się nic. Od czasu do czasu pojawiają się analizy i opracowania ale i inwestycjach „ani widu ani słychu”. A wszystko to w czasie gdy lobbujący za rozwojem tego sektora czekają na prawne regulacje związane z morską energetyką wiatrową. Jak donoszą specjaliści, trwające prace nad ustawą budzą nadzieję, że w pierwszej fazie rozwoju morskich farm wiatrowych, będziemy mogli pozyskiwać z nich 5,9 gigawatów energii!
O jak największy udział w tych przedsięwzięciach stara się port w Gdyni. Aktualnie przygotowywane są już tam tereny, na których miałaby odbywać się budowa farm wiatrowych. Przypomnijmy, że w sektorze offshore (jak z angielska określa się branżę budowy elektrowni wiatrowych) specjalizowała się już Morska Stocznia Remontowa w Świnoujściu zanim doszło do nieszczęsnej konsolidacji ze szczecińską stocznią „Gryfia”. Potencjał mamy ale „aż tyle” i „tylko tyle”. Co gorsza, środowiska gospodarze zupełnie „nie czują tego tematu” choć, z roku na rok na całym świecie zyski z tego czerpią firmy i… środowisko!