Dzisiaj o godzinie 15:00 pod bramą świnoujskiej Stoczni Remontowej odbył się protest pracowników Stoczni. Stawiło się ok. 50 pracowników. Obok siebie ramię w ramię stali związkowcy z OPZZ i Solidarności. Jednym głosem mówili przewodnicząca Aneta Stawicka i Bartłomiej Szmyt - będą bronić świnoujską Stocznię przez likwidacją.
Wiele lat obietnic bez pokrycia składanych przez poszczególne ekipy polityczne doprowadziło do sytuacji, że 28 lipca na Radzie Nadzorczej MSR Gryfia, jej prezes Krzysztof Zaremba poinformował o planach sprzedaży świnoujskiego oddziału Stoczni i zakupienu za te pieniądze nowego doku dla MSR Gryfia. Pracownicy ze Świnoujście mają być dowożeni codziennie do pracy w Szczecinie.
Obudziło to gorące protesty wśród załogi. Nie ma zgody na kilkugodzinne dojazdy do Szczecina. Nie ma zgody na sprzedaż Stoczni.
Przewodnicząca związków zawodowych OPZZ pracowników Stoczni Aneta Stawicka przypomniała rok 2013 i moment konsolidacji, który był początkiem problemów świnoujskiej Stoczni. Wytknęła rządzącym, że ich punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Kiedy rządziła PO, posłowie PiS byli przeciw, potem kiedy PiS doszło do władzy też nic nie zrobili z obietnic, które składali.
Politycy nas nie słuchali. Nie zatrudniali kompetentnych prezesów, tylko polityków, którzy nie znają się na przemyśle stoczniowym - mówił przewodniczący Bartłomiej Szmyt - My, załoga wiemy co trzeba zrobić, żeby uratować naszą stocznie, pisaliśmy programy naprawcze, ale nikt nas nie chciał słuchać, a teraz chcą sprzedać nasze miejsce pracy. Wiemy też, że są firmy prywatne, które chciałyby w naszą stocznie zainwestować, ale nikt nie chce z nimi rozmawiać.
Na pikiecie pojawili się radni SLD Joanna Agatowska i Ryszard Teterycz oraz radni PO Elżbieta Jabłońska i Leszek Waga. W sprawie Stoczni ma odbyć się 20 sierpnia sesja nadzwyczajna Rady Miasta.