Jak mówił na sesji rady gminy wieloletni burmistrz Heringsdorfu Hans-Jürgen Merkle „trudno jest współpracować z kimś, kto nie traktuje cię jak partnera”. Chodziło mu głównie o brak jakiejkolwiek konsultacji przy planowaniu zabudowy, ruchu ulicznego, czy komunikacji publicznej, co ma wpływ na całą wyspę Uznam.
- Trzeba być uczciwym i powiedzieć, że tej współpracy nie ma – twierdzi Hans-Jürgen Merkle.
Obecna burmistrz Laura Isabelle Marisken nie zgadzała się z taką argumentacją. Uważa, że oba sąsiadujące ze sobą samorządy powinni rozmawiać o ważnych sprawach m.in. o porcie kontenerowym, czy koronawirusie. Johanna Arbeit z Kaiserbäderbündnis również opowiadała się za współpracą ze stroną polską, ale krytykowała sposób stawiania strony niemieckiej przed faktem dokonanym w sprawie budowy portu kontenerowego. I mówiła wprost: „To jest katastrofa”. Wątpliwości było więcej, dlatego rani postanowili odłożyć podpisanie listu intencyjnego. Nie jest tajemnicą, że oliwy do ognia dodaje wciąż nie rozwiązana sprawa transgranicznej linii autobusowej i konfliktu interesów z niemieckim przewoźnikiem UBB. To wszystko sprawia, że można mówić o pewnej stagnacji, jeżeli nie regresie we współpracy Świnoujścia z gminą Heringsdorf. Przykładem impasu we wzajemnych relacjach jest chociażby wciąż nie rozwiązana kwestia wspólnego promowania lotniska w Heringsdorfie. Takich przykładów można przytoczyć więcej. Z pewnością formuła na współpracę prezydenta Janusza Żmurkiewicza z niemieckim sąsiadem już dawno się wyczerpała. Potrzeba nowego spojrzenia na wzajemne relacje i impulsu do bardziej konkretnych działań. A tego ewidentnie dziś władzom miasta brakuje.