Z wypełnieniem tej najważniejszej potrzeby, wielu młodych świnoujścian ma problem. Barierą są kolejki do własnego „M” i koszty kredytów, na które niewielu stać. Marek Niewiarowski widzi tę sprawę zupełnie inaczej. Uważa, że podobnie jak w PRL-u poprzednie pokolenia tak i dziś, młodzi powinni nauczyć sobie lepiej radzić w życiu. Uważa też, że miasto ma chyba świetną ofertę mieszkaniową, tylko "młodzi" nie potrafią z niej korzystać?
„Bądźcie jak Wasi rodzice! W o wiele gorszych warunkach gdy trzeba było kombinować, tamto pokolenie potrafiło sobie dać radę. Dziś nie ma co narzekać, ale po prostu starać się i korzystać z szans, które daje miasto”- przekonywał radny.
No cóż. Może warto przypomnieć radnemu Niewiarowskiemu ile mieszkań miasto i prywatni inwestorzy budują w ostatnich latach, a ile pół wieku temu wybudowała np. Spółdzielnia Słowianin, Spółdzielnia Odra, czy Stoczniowiec? było to kilka tysięcy mieszkań a ich budowa była priorytetem dla ówczesnych władz miasta pod wodzą np. Juliana Markiewicza i kolejnych władz. Mieszkania te nie kosztowały "miliony monet" jak mawiają młodzi. Rozwijające się zakłady pracy miały więc szansę na pracowników. Dzisiaj tego nie ma. Do kogo oprócz banku z drogim kredytem na dziesiątki lat ma się dzisiaj zwrócić młody człowiek starający się o własny kąt dla siebie i rodziny? Ilu młodych odkłada decyzję o założeniu rodziny na dalszy plan, bo z rodzicami mieszkać nie chcą, a na zakup własnego "M" ich nie stać? A ilu po prostu nie stać na płacenie wysokich najmów? O jakich szansach mówi radny?
Radny takich szczegółów nie podał. A na czym, Waszym zdaniem powinna dziś polegać ta „życiowa zaradność" w zdobyciu mieszkania?!