- Liczni rowerzyści przemieszczający się w tym rejonie zmuszeni byli schodzić z rowerów lub zjeżdżać na chodnik, żeby minąć zawalidrogę.
W pewnym momencie pomiędzy kierowcą a rowerzystami wywiązała się pyskówka, która szybko się skończyła w momencie, kiedy jeden z rowerzystów wyciągnął telefon i głośno zakomunikował, że dzwoni na policję. Samochód momentalnie zjechał ze ścieżki rowerowej i zniknął w oddali.
Będąc świadkiem takiej sytuacji nie potwierdzam częstych opinii o tym, że z niemieckich kierowców powinniśmy brać przykład - napisał mieszkaniec.