- Nazywam się Michał Czyżyk. Jadąc ulicą 11 Listopada ujrzałem na chodniku mężczyznę, który prawdopodobnie miał atak padaczki i rozbitą głowę, leciało dużo krwi. Po chwili postanowiłem zatrzymać się na parkingu, podszedłem do osoby poszkodowanej. Człowiek już był siny, nie mógł złapać powietrza tyle krwi uszło, że prawdopodobnie serce mu się zatrzymało. Po sprawdzeniu czynności przystąpiłem do resuscytacji krążeniowo- oddechowej. Nie było pulsu, człowiek nie oddychał, był bardzo siny. Postanowiłem zaczęć od uciskania klatki piersiowej- po pierwszym cyklu puls zaczął być wyczuwalny. Położyłem go w pozycji bezpiecznej. Po jakieś minucie człowiek się przebudził. Wszystko przekazałem ratownikom. Jedynie zapytali, czy sprawdzałem oddech itd. bo mamy teraz koronawirusa.