Społeczne Towarzystwo Szkoły Gimnazjalnej w Świnoujściu prowadzi trzy publiczne szkoły: podstawówkę, gimnazjum i liceum. Do jednej z nich, do pierwszej klasy, uczęszcza córka naszego Czytelnika. Pan Daniel napisał do nas z nadzieją, że sprawa zainteresuje też rodziców pozostałych uczniów. Chodzi o czesne. Okazuje się, że - mimo że z powodu koronawirusa uczniowie siedzą w domach - to ich rodzice muszą płacić czesne, jakby edukacja przebiegała bez żadnych zmian, a dzieci siedziały w szkolnych ławkach.
W związku z faktem, że młodzież od marca 2020 roku nie uczęszcza fizycznie do szkoły, Szkoła nie wywiązuje się w 100 % ze zobowiązań określonych w umowie zawartej pomiędzy nami - zauważa pan Daniel - tj. nie świadczy poza usługami dydaktycznymi usług opiekuńczych i wychowawczych, o których jest mowa w umowie.
Zdaniem pana Danela, do umowy powinna być wprowadzona zmiana wysokości czesnego. Bo jedyne, za co rodzice uczniów powinni teraz płacić, to usługi dydaktyczne. Umowy jednak nie zmieniono.
Tym samym szkoła pobiera wynagrodzenie za niewykonywane zgodnie z umową czynności - co w świetle obowiązującego prawa świadczy o pobieraniu nienależnego wynagrodzenia - kontynuuje nasz Czytelnik.
Zdaniem naszego Czytelnika,” obecna sytuacja nie ma pozytywnego wpływu na wychowanie młodzieży, gdyż ukazuje typowy sposób wykorzystania pozycji Szkoły i obawy rodziców o naukę dzieci.” To właśnie ta obawa, ma – zdaniem pana Daniela – sprawiać, że rodzice uczniów milczą w sprawie czesnego.
W odczuciu moim i innych rodziców - z pkt. widzenia szkoły, obecna sytuacja z pkt. wyników finansowych szkoły mogłaby trwać wiecznie, gdyż obecnie szkoła w wyniku nieobecności uczniów fizycznie w szkole, ma znacznie niższe koszty i tym samym , biorąc pod uwagę nie uzasadnione, nie obniżone czesne za naukę - osiąga znacznie wyższe zyski - pisze pan Daniel.
Nasz Czytelnik przypomina, że jest też druga strona umowy zawartej ze Szkołą. To rodzice.
Biorąc (…) pod uwagę obecnie trwającą sytuację epidemiologiczną w Polsce i na świecie ma ona, inaczej jak w przypadku szkoły, negatywny wpływ na dochody większości rodziców opłacających czesne za naukę dzieci w Szkole – pisze pan Daniel.
W jego rodzinie, od marca pracy nie ma jego żona. Jemu samemu też jest ciężko.
W moim przypadku obecna sytuacja skutkowała rezygnacją klientów z prowadzonych na ich rzecz usług (utrata lub brak możliwości zarobkowania przez klientów w wyniku panującego koronawirusa) oraz zmniejszoną ilością zamówień na świadczone przeze mnie usługi. Tym samym jak widać koronawirus nie ma pozytywnego wpływu na moją działalność tak jak to ma miejsce w przypadku szkoły – w udostępnionym nam liście do dyrekcji Szkoły pisze pan Daniel.
A co na to Szkoła?
- Szkoła w tym trudnym okresie spełnia swoje zadania i wywiązuje się z obowiązku realizacji podstawy programowej – informuje dyrektor placówki Barbara Sadza. – Zgodnie z wytycznymi MEN prowadzone jest zdalne nauczanie. Uczniowie realizują programy i są oceniani. Szkoła zobowiązana jest do wypłacania pensji nauczycielom i ponoszenia kosztów utrzymania pracowników i budynku. Jako instytucja nie otrzymała żadnych ulg ani umorzeń wydatków od miasta w tym okresie. Wpływy placówki z tytułu dzierżaw zmniejszyły się na skutek zawieszenia działalności większości najemców pomieszczeń. Zadaniem szkoły jest utrzymanie jej statutowej działalności i utrzymanie płynności finansowej gwarantującej jej dalsze działanie. Obecna sytuacja jest bardzo trudna dla wszystkich, zarówno ludzi, którzy tracą pracę, jak i instytucji, które tracą płynność finansową – czytamy w przesłanym nam mejlu.