- Wieczorem w lasku, w którym jest plac do ćwiczeń przy ulicy Grunwaldzkiej, zauważyłem dziwny ruch na drzewie. Okazało się, że było to pisklę sowy. Mała uszatka wypadła z gniazda, została wypchnięta prze inne pisklę lub próbowała pierwszych sił w lotach. Sprawdziliśmy czy z sówką wszystko w porządku obserwując jej zachowanie. Uszatka próbowała wspinać się na drzewo używając dzioba i mocnych szponów. Z drzewa było słychać odgłosy innego ptaka. Zadzwoniłem do ośrodka rehabilitacji zwierząt w Warnowie, ale się nikt nie odezwał. Przeczytałem o zwyczajach tych sów. Młode po opuszczeniu gniazda nie są jeszcze samodzielne i muszą je karmić rodzice. Zalecane było również, aby nie ruszać piskląt. Postanowiliśmy więc się oddalić, aby dorosłe uszatki mogły się zaopiekować młodym. Poszedłem za godzinę w to miejsce, ale uszatki już nie było. - pisze pan Łukasz.